Początkujący
Teraz czytasz
Daniel Kostecki – udowadnia, że analitycy też potrafią zarabiać [WYWIAD]
0

Daniel Kostecki – udowadnia, że analitycy też potrafią zarabiać [WYWIAD]

utworzył Natalia Bojko4 września 2020

Daniel Kostecki, z którym miałam przyjemność przeprowadzić ten wywiad na rynkach finansowych obecny jest od 2007 roku. Obecnie pracuje w charakterze głównego analityka firmy Conotoxia. Daniel oprócz pracy analityka, zajmuje się (z sukcesami) także inwestowaniem na własny rachunek. Jest jedną z nielicznych osób na rynku, która sukcesywnie publikuje swoje wyniki. Jak to robi? Czego szuka na rynku? Na jakich czynnikach fundamentalnych/technicznych skupia się najbardziej? Oraz najważniejsze – czy zarabia na rynku? 🙂

O tym oraz o jego codziennej pracy przeczytacie w poniższym wywiadzie. Danielowi składam serdeczne podziękowania za poświęcony czas i wiedzę, którą zechciał się z nami podzielić!


Daniel Kostecki – Analityk też może zarabiać na rynku!

Czy mógłbyś przybliżyć naszym czytelnikom, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z rynkami finansowymi?

Wszystko zaczęło się na studiach. Wyglądało to prawie tak jak w filmie “Incepcja”, gdzie jedna myśl, jedno słowo może wpłynąć na bieg przyszłych wydarzeń :). Mianowicie profesor na zajęciach z Finansów i Bankowości zadał nam, studentom, pytanie: kto posiada obligacje, kto posiada akcje, kto inwestuje swoje pieniądze? Na sali była kompletna cisza. Jak na zajęcia z Finansów i Bankowości oraz kierunek Ekonomia, było to dla mnie bardzo zastanawiające. Jak można uczyć się czegoś, nie robiąc tego w praktyce? Zwłaszcza że kupno obligacji czy akcji, nawet za niewielkie pieniądze, nie jest czymś skomplikowanym, a mechanizmy rynkowe można już poznać w praktyce.

Wtedy też postanowiłem, że założę swój pierwszy rachunek maklerski, aby mieć praktyczne pojęcie o tym, o czym będę się uczyć. Tak zresztą jest do dziś. Nie potrafiłbym jako analityk rynków finansowych opowiadać swoim widzom i czytelnikom o rynkach, nie uczestnicząc w nich. To nie byłoby wiarygodne z mojej strony i sam też bym się z tym źle czuł.

Jako analityk rynków pracujesz praktycznie od 2010 roku. Mógłbyś powiedzieć, jak wygląda Twój “typowy” dzień w pracy? W jaki sposób się do niej przygotowujesz?

Zupełnie inaczej wyglądał na początku, a zupełnie inaczej wygląda teraz. Wcześniej skupiałem się w 100 proc. na analizie technicznej. Prześwietlałem zatem wykresy od rana do wieczora na kilku interwałach czasowych. Znałem je wręcz na pamięć, nie do końca zwracając uwagę na inne wydarzenia. To zmieniało się z czasem i doświadczeniem, gdy przychodziły nowe informacje i czynniki cenotwórcze.

W pracy analityka, w mediach, ważne jest przybliżenie widzom, czytelnikom kontekstu. Ciężko powiedzieć, że cena danego instrumentu wzrosła, bo np. wybiła się z formacji flagi po wcześniejszym Harami ;). To dla większości byłoby totalnie niezrozumiałe. Stąd z czasem musiałem zacząć, oprócz obserwacji wykresów, dodawać do tego dane makroekonomiczne, politykę banków centralnych i czynniki fundamentalnie dla rynków istotne.

Stąd typowy dzień polega na bieżącym śledzeniu wydarzeń makroekonomicznych, danych z gospodarek, wypowiedzi bankierów centralnych czy polityków, jeśli mają wpływ na rynek, wraz z obserwacją wykresów. Do tego dochodzi czytanie opracowań różnych instytucji, aby uzupełniać informacje o spojrzenie innych osób, bo samemu można coś przeoczyć. Następnie przychodzi czas na poukładanie wszystkich newsów w sensowną całość i wyciąganie wniosków oraz ich przekazywanie widzom i czytelnikom, chociażby w  komentarzach na stronie forex.cinkciarz.pl czy podczas transmisji na kanale YouTube Conotoxia Forex. Jest to zatem proces ciągły, tylko z nocną przerwą na sen.

Prowadzisz bardzo ciekawy projekt budowania prywatnej emerytury. Wyniki, które prezentujesz między innymi na Twitterze są naprawdę imponujące i pewnie nie jedno TFI zazdrości Ci takich stóp zwrotu. Mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy, czym kierujesz się w wyborze aktywów do portfela? Z jakiego podejścia wychodzisz (techniczne / fundamentalne, krótkoterminowo / inwestowanie w wartość)?

Projekt ten ruszył dość spontanicznie po tym, gdy wystartowałem z własną działalnością i minimalnymi składkami emerytalnymi. Wtedy też oczywiste było to, że z bieżących dochodów należy wydzielić samemu środki na zabezpieczenie emerytalne. Stąd pomysł na #PrywatnaEmerytura, a że dużo osób również dba o to w taki sposób, inwestując pośrednio na rynkach przez fundusze, to i pojawił się #ŚcigamSięzTFI. Taki “wyścig” należy traktować oczywiście z dystansem.


Postępy w inwestycjach Daniela możecie śledzić na jego profilu na Twitterze pod hashtagiem #ŚcigamSięzTFI.

daniel kostecki scigam sie z tfi


Wracając do pytania, po tym krótkim wprowadzeniu, na początku w portfelu znajdowały się w zasadzie tylko certyfikaty inwestycyjne z ekspozycją na różne rynki surowcowe. Zarówno z pozycją długą, jak i z pozycją krótką. Większość decyzji była podejmowana na podstawie raportów CFTC oraz dość prostej analizy technicznej. Horyzont inwestycyjny był raczej długoterminowy, ponieważ ze względu na bieżące obowiązki trudno jest w tym momencie o daytrading.

Portfel emerytalny przyspieszył w momencie pojawienia się pandemii. Początki to ekspozycja na spadek indeksu DAX, a następnie dobieranie spółek “covidowych”. Ten czas był stosunkowo łatwy do inwestowania, ponieważ znacznie zawęziło się grono spółek, które mogą zarabiać w takim środowisku. Zupełnie inaczej niż w “normalnych” czasach, gdy każda spółka może zarabiać i trzeba zastanawiać się, która może zarobić szybciej i więcej. Wtedy wybór jest bardzo trudny.

Aktualne podejście to zarówno analiza fundamentalna, jak i elementy analizy technicznej z horyzontem inwestycyjnym raczej długoterminowym. Nie bez znaczenia jest także polityka dywidendowa spółek, co jest istotne w środowisku niskich stóp procentowych.

Bycie elastycznym na rynku podczas takich “zawirowań” jak covid przyznasz, że jest bezcenne. Czy Twój portfel też taki jest? Czy go przebudowujesz? Jeżeli tak, co Cię do tego skłania? Koniunktura? Zrealizowany zysk?

To prawda, nic nie jest stałe przy tylu czynnikach ryzyka i takiej zmienności. Nie można “zamurować” swojego poglądu, bo można utknąć w niewłaściwej inwestycji na długi czas. Przed każdą transakcją powstają odpowiednie założenia. Np. oczekiwanie na publikację wyników spółki, szacowanie tych wyników, sprawdzanie zainteresowania spółką, obrotów. To czynniki determinujące podjęcie decyzji, a następnie wyczekiwania na publikację.

Na rynku Forex nazwalibyśmy to grą pod dane, tu możemy nazwać handlem pod publikację wyników, WZA czy dywidendy, spółek z dobrą perspektywą, niskim obecnie zainteresowaniem i niższą wyceną od zakładanej. Gdy przychodzi odpowiednia data i wszystkie założenia można skonfrontować z rzeczywistością, to pojawia się decyzja, co dalej. To, czy pojawił się zysk, czy nie, w takiej transakcji ma drugorzędne znaczenie. Wtedy też może dojść do sprzedaży nawet ze stratą i proces doboru rozpoczyna się od nowa lub też portfel się nie zmienia, jeśli nadal jego skład jest perspektywiczny.

Jedną z Twoich “technicznych specjalności” jest teoria Fal Elliotta. Niemalże legendą jest już opinia, że nauka tej idei rozumienia rynku to przynajmniej dwa lata, rzetelnej pracy. Jaka jest Twoja historia z Elliottem? Czy faktycznie nauka jest aż tak czasochłonna?

Moje zainteresowanie Teorią fal Elliotta zaczęło się od sugestii przyjaciela, który mi ją podsunął, wiedząc, że ogólnie interesuję się analizą techniczną, czym z kolei dzieliłem się na swoim blogu od 2009 r. Dla mnie TFE stała się odpowiednikiem mapy drogowej. Poszczególne elementy analizy technicznej złożone w jedną całość, krok po kroku, w przeciwieństwie do rozrzuconych formacji technicznych po wykresie. Teoria Elliotta stara się zebrać wszystkie te formacje i osadzić je w większej całości, w większym schemacie.

Stąd zajmowanie się tą teorią może zajmować tyle czasu, ponieważ najpierw trzeba być biegłym w klasycznych formacjach technicznych, a następnie próbować je połączyć ze sobą odcinkami, jakimi są fale i nadać temu większe znaczenie. Problem polega na tym, że rynek finansowy to nie nauka ścisła. Można poświęcić mnóstwo czasu na naukę, a i tak rynek zrobi, co zechce. W normalnym życiu jest tak, że jak będziemy odpowiednio długo się uczyć np. grać na pianinie, to będziemy grać dobrze lub bardzo dobrze – w zależności od predyspozycji. Natomiast na rynku wynik nie jest tak prosty i jednoznaczny. Niemniej jednak lepiej z czasem wiedzieć więcej niż mniej, ponieważ gdy rynek w końcu wpadnie na tory, których rozkład można znać z wyprzedzeniem, to później pozostaje tylko kontrola tego, czy z nich nie wypada, ale to już kwestia zarządzania pozycją.

Czy Twoim zdaniem dobry analityk to także dobry inwestor / trader? Jakimi cechami Twoim zdaniem musi się charakteryzować kandydat na analityka / tradera?

Analityka i inwestora można porównać do trenera i sportowca. Nie każdy dobry trener był wcześniej dobrym sportowcem, a i nie każdy dobry sportowiec będzie dobrym trenerem. Są jednak przypadki, że dobry sportowiec zostaje również dobrym trenerem.

Zadaniem analityka jest wyszukanie potencjalnie ciekawych rynków oraz próba określenia kierunku czy siły trendu. Potrzebna jest tu spostrzegawczość, umiejętność łączenia faktów, szybkość przetwarzania informacji i wyciągania wniosków, elastyczność w zmianie zdania wraz ze zmianą warunków rynkowych. Praca analityka nie pociąga za sobą stresu związanego z inwestowaniem własnych pieniędzy. Wtedy jasność umysłu i analiz może być większa, ponieważ analityk nie ma zakotwiczenia na dany rynek i kierunek przez pryzmat inwestycji.

Tymczasem inwestor / trader to już osoba podejmująca decyzje i egzekwująca zlecenia na rynku. Chłodne podejście do pieniędzy, zysków i strat, jak i brak zawahania się w realizacji strategii czy podejścia, są tu kluczowe. Jest z tym związany stres, często brak obiektywnego spojrzenia. Mamy tu zestaw zupełnie innych cech, które są potrzebne, aby uczestniczyć w rynku w porównaniu do analityka.

Stąd też mogą być dobrzy analitycy, którzy mogą mieć trudność z emocjami na rynku i egzekucją zleceń, w tym realizacją zysków lub strat, a mogą być także traderzy, którzy nie będą w stanie jasno omówić, opisać, jak analitycy, co widzą na rynku i dlaczego podejmują takie, a nie inne decyzje. Ja staram się robić jedno i drugie tak, jak wspomniałem we wcześniejszym pytaniu, ale te dwa zawody mogą istnieć oddzielnie, ponieważ wiążą się z nimi różne predyspozycje, które mogą, ale nie muszą się łączyć.

Psychologia stanowi bardzo istotny element każdej strategii. Jaką masz metodę na radzenie sobie ze stresem?

Z doświadczenia wynika, że w przypadku handlu krótkoterminowego stres może zmniejszać zajmowanie się jednym czy dwoma rynkami. Wtedy możemy mieć nieco większą kontrolę nad tym, co robimy, ponieważ zajmujemy się tylko jednym instrumentem. Daytrading na 10 walorach mógłby być o wiele bardziej kłopotliwy i stresujący, nie mówiąc o koncentracji.

Stąd też, jeśli myślimy o handlu na większej ilości instrumentów, to wtedy warto zwiększyć horyzont inwestycyjny i interwał czasowy, na który spoglądamy. To też może eliminować stres w pewnym stopniu, bo zmiany nie zachodzą tak szybko i na dużą skalę. Może  wtedy być łatwiej zarządzać ekspozycją na rynku, a to właśnie stres obniża.

Z psychologii inwestowania najważniejszym elementem jest ten, który mówi o tym, żeby jak najszybciej uciekać z rynku, gdy nie ma się racji, a z kolei wyciągać jak najwięcej na rynku, który idzie po naszej myśli. Możemy temu pomóc przez zarządzanie pozycją w postaci zleceń zabezpieczających.

Czy pamiętasz swoją najbardziej bolesną transakcję?

To była transakcja na funcie brytyjskim, która w kilka godzin wyczyściła cały rachunek. Na parze GBP/USD pojawił się wtedy ponadprzeciętny ruch, a było to w czasie trwania wielkiego kryzysu finansowego. Notowania GBP spadły wtedy bodajże o ponad 400 pipsów w kilka godzin. W międzyczasie pozycję tę uśredniałem kilkukrotnie, co doprowadziło do ponadprzeciętnej ekspozycji na funta, a wraz z ponadprzeciętnym spadkiem doprowadziło to do przykrych konsekwencji wraz z cenną nauką.

Co gorsze, transakcje te pojawiły się po około półrocznym paśmie sukcesów, gdzie rachunek systematycznie zwiększał swoją wartość. Wystarczył jeden dzień, aby wszystko legło w gruzach. Jednak z tej porażki starałem się wyciągnąć wnioski i się nie poddałem, a wręcz przeciwnie zmotywowało mnie to do dalszej nauki i pracy nad sobą.

To nie rynek wtedy zawinił, bo rynek mógł zrobić wszystko, to ja podjąłem nieracjonalną decyzję o zwiększaniu pozycji wbrew trendowi i źle zarządzałem swoimi środkami na rachunku. Transakcja ta dała mi do myślenia, ile jeszcze muszę zrobić, aby pracować nad sobą.

Jakiej rady udzieliłbyś osobie, która dopiero zaczyna swoją przygodę z rynkami finansowymi?

Przeznacz na to pieniądze, które możesz stracić. Nigdy nie ryzykuj swoich ostatnich pieniędzy lub pieniędzy, które są potrzebne do codziennego życia.

Czego spodziewasz się w najbliższym czasie na rynkach patrząc przez pryzmat obecnej sytuacji? Hossa na metalach? Drugi lockdown? Aprecjacja dolara?

Wobec dolara mam dość niedźwiedzie nastawienie, sądząc, że dolar w najbliższych kwartałach będzie tracić na wartości. Może mieć na to wpływ bardzo luźna polityka monetarna Fed’u oraz fiskalna rządu amerykańskiego wraz z ogromną podażą USD i jego łatwą dostępnością dla instytucji finansowych niskim kosztem.

Słaby dolar może mieć przełożenie na hossę na wielu rynkach, w tym metali przemysłowych, ropy naftowej, metali szlachetnych, gdy tylko emocje na nich opadną, a także na rynku kryptowalut.

Drugiego kompletnego lockdownu się nie spodziewam, ponieważ koszty gospodarcze są zbyt wysokie i politycy doskonale o tym wiedzą. Stąd też jesienią mogą pojawić się częściowe restrykcje, ale bez takiej paniki i chaosu, jak na wiosnę.

Z punktu widzenia podaży pieniądza ciekawie może wyglądać ewentualna hossa na rynku kryptowalut, w tym bitcoina. Pieniądz papierowy jest emitowany w każdej walucie w ilościach niespotykanych, co przy ograniczonej podaży kryptowalut i niewielkiej skali tego rynku może prowadzić do istotnych wzrostów.

Dziękuję za rozmowę!


Ani autor wywiadu, ani Conotoxia Ltd. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym wywiadzie.

Co o tym sądzisz?
Lubię
14%
Interesujące
86%
Heh...
0%
Szok!
0%
Nie lubię
0%
Szkoda
0%
O Autorze
Natalia Bojko
Absolwentka Wydziału Ekonomii i Finansów, Uniwersytetu w Białymstoku. Na rynku walutowym i akcyjnym aktywnie handluje od 2016 roku. Wychodzi z założenia, że najprostsze analizy przynoszą najlepsze efekty. Zwolenniczka swing tradingu. Dobierając spółki do portfela kieruje się ideą inwestowania w wartość. Od 2019 roku posiada tytuł analityka finansowego. Obecnie sprawuje rolę co-CEO & Founder w czeskiej firmie proptradingowej SpiceProp. Współtwórczyni projektu Podlaskiej Akademii Giełdowej (III i IV edycji).