Odbicie na rynku ropy czy może zmiana trendu?
Ceny ropy Brent wróciły powyżej 77 dolarów za baryłkę, po tym jak w ubiegłym tygodniu zakończyły najdłuższą od pół dekady serię spadków. Obecnie notowaniom ropy pomaga decyzja Rosji o ograniczenie wydobycia ropy i obawy o możliwość zakłócenia transportu tego surowca przez Morze Czerwone.
Korekta czy zmiana trendu?
W poniedziałek rano ropa naftowa Brent kosztowała 77,18 dolarów za baryłkę, rosną 4. Kolejny dzień, po tym gdy w ostatnią środę cena tego surowca spadła do 72,43 dolarów i były najniższa od końca czerwca br. i o 24 dolary niższa niż pod koniec września, gdy rynek ropy wyznaczał ostatni lokalny szczyt.
Aktualnie ceny ropy na rynkach globalnych wspiera niedzielna decyzja Rosji, która poinformowała o ograniczeniu eksportu ropy o dodatkowe 50 tys. baryłek dziennie lub więcej.
Drugim czynnikiem wpływającym na wzrost cen ropy są obawy o transport tego surowca przez Morze Czerwone, po tym jak w weekend duńska firma kontenerowa Maersk oświadczyła, że wstrzymuje ruch swoich statków przez Morze Czerwone z powodu ostatniej serii ataków na statki, jakie w pobliżu Jemenu przeprowadza jemeński ruch Huti.
W zeszłym tygodniu ropa zakończyła trwającą 7 kolejnych tygodni serię spadków, co było najdłuższym takim okresem od pół dekady. Od końca września, gdy ceny ropy wyznaczyły swój lokalny szczyt na poziomie 96,44 dolarów za baryłkę, ropa potaniała łącznie aż 24 dolary, co zwiększyło nadzieję na przyspieszenie procesów dezinflacyjnych w światowej gospodarce, jednocześnie przyczyniając się do obserwowanego w ostatnich tygodniach przyspieszenia hossy na światowych giełdach.
Ropa drożeje dziś 4. kolejny dzień
Aktualna sytuacja na wykresie dziennym jeszcze nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to, czy obserwowane wzrosty to jedynie wzrostowe odreagowanie spadków, czy już zmiana trendu. Można za to jednoznacznie stwierdzić, że spadki już za nami. Do takiej tezy przekonuje nie tylko zrealizowana formacja głowy z ramionami (RGR), ale przede wszystkim bliskość bardzo ważnej strefy wsparcia 71,61-71,72 dolarów, jaką tworzą cztery dołki z maja i czerwca br. Jej przełamanie wymagałoby pojawienie się nowych silnych impulsów podażowych, a póki co takich brakuje. Co więcej, wyrysowana w ubiegłym tygodniu świecowa formacja młota na wykresie tygodniowym ropy Brent wprost sugeruje, że to koniec spadków.
Koniec spadków nie oznacza jeszcze początku wzrostów. Przynajmniej nie na gruncie analizy technicznej. Takich sygnałów wciąż brakuje na wykresie ropy. Pierwsze nieśmiałe sygnały pojawiają się na wskaźnikach, ale to jeszcze za mało, żeby oczekiwań mocnego ruchu w górę. Dlatego do czasu pojawienia się takowych sygnałów, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem dla rynku ropy wydaje się powtórka jego zachowania z okresu maj-czerwiec, czyli trend boczny. Od dołu ograniczałaby go strefa 72-73 dolarów, a od góry poziomy 78-80 dolarów.