Jerome Powell ostrzega Amerykę: recesja na horyzoncie

Jerome Powell, szef Rezerwy Federalnej, jasno powiedział członkom senackiej komisją ds. bankowości, że gwałtowne podwyżki stóp procentowych mogą wywołać recesję w USA. To, czy uda się jej uniknąć, zdaniem Powella zależy głównie od czynników pozostających poza kontrolą Fed.

Ryzyko recesji nie sprawia jednak, że Rezerwa Federalna zejdzie z obranej drogi. W środę Jerome Powell ocenił w senacie USA, że dalsze podwyżki stóp procentowych są właściwym narzędziem do walki z inflacją, która okazała się zaskakująco wysoka.

Niespodziewana była także ostatnia reakcja Fed. Gdy oczekiwania mówiły o czerwcowej podwyżce stóp procentowych rzędu 50 pkt bazowych, amerykański bank centralny niespodziewanie ogłosił ruch o 75 pkt bazowych, przez co stopy wzrosły do 1,5-1,75 proc.

Dlatego teraz konsensus rynkowy zakłada, że Rezerwa Federalna podwyższy stopy procentowe o kolejne 75 punktów bazowych w lipcu, a następnie o 50 punktów bazowych we wrześniu. Finalnie cykl podwyżek miałby sprowadzić inflację do celu Rezerwy Federalnej, czyli 2 proc., z notowanego obecnie poziomu 8,6 proc., najwyższego od 41 lat.

Rynek uwierzył w recesję

Klarowne przestrogi przewodniczącego Fed przed recesją mogły wystraszyć inwestorów na rynku surowców i skłonić do lokowania kapitału w obligacjach.

W teorii recesyjna faza cyklu koniunkturalnego prowadzi właśnie do obligacji. Wraz ze zbliżającą się recesją inwestorzy zaczynają zakładać, że stopy procentowe mogą łapać swój szczyt nieco wcześniej i tym samym rentowności obligacji mogą przestać już tak gwałtownie rosnąć. To z kolei może podnieść ceny obligacji.

Recesja to także mniejszy popyt na surowce, a w momencie osiągnięcia dołka na rynku obligacji szczyt może pojawić się na rynku surowców. Następnie wraz ze wzrostem cen obligacji, ceny surowców mogą spadać – tak w każdym razie zakłada teoria cyklu koniunkturalnego. Czy znajdzie ona potwierdzenie w rzeczywistości? Tego prawdopodobnie dowiemy się w kolejnych kwartałach.