Początkujący
Teraz czytasz
Dobra spółka według Philipa Fisher’a. Kilka zasad inwestowania w wartość
0

Dobra spółka według Philipa Fisher’a. Kilka zasad inwestowania w wartość

utworzył Natalia Bojko9 sierpnia 2022

Philip Fisher to kolejny wytrawny zwolennik inwestowania w wartość. Jest jednak wyjątkową postacią, gdyż jego uwaga w dużej mierze skupiała się na spółkach dynamicznego rozwoju, które często wywodziły się z branż o wysokim tempie wzrostu. Jego koledzy po fachu często w opisach swojego podejścia do akcji zaznaczają, że warto szukać takich sektorów, które są nudne, ale stabilne. Fisher jest przykładem inwestora odbiegającego nieco od tej strategii, natomiast można w nim odkryć niesamowitą skarbnicę wiedzy dotyczącą metod poznawania spółki (i nie mówimy tu a analizie finansowej wyłącznie). 

Zainteresowanie rynkami przez Fisher’a zaczęło się w bardzo młodym wieku i zupełnie przypadkowo. Pojawiło się przy usłyszeniu rozmowy między jego babcią i wujkiem. Jak sam później komentował, zachwyciła go możliwość kupienia udziałów w przyszłych zyskach dowolnie wybranej przez niego firmy. 

Zarządzanie na pierwszym miejscu

Philip Fisher

Philip Fisher

W swojej bardzo młodej karierze Philip nie miał łatwo. Rodzina nie popierała jego chęci rozwoju w tym kierunku, uważając to za hazard. Już jako nastolatek zarobił niewielką kwotę na handlu papierami wartościowymi spółek. Ojciec Fisher’a – lekarz, wielokrotnie namawiał go na obranie innej ścieżki kariery, ze względu na podejmowane przez młodego inwestora ryzyko. Przyglądając się natomiast poczynaniom Philip’a można wyciągnąć bardzo szybko prosty wniosek, że z natury nie był on skłonny do podejmowania ryzyka nie widząc w tym większego celu. 

Jednym z “koników” Fishera stało się rozpoznanie i zrozumienie przedsiębiorstwa. Tą cechę wybitnie dobrze nabył i rozwinął studiując w szkole biznesu na Uniwersytecie Stanforda. Studenci pierwszego roku, raz w tygodniu wraz z profesorem odwiedzali różne przedsiębiorstwa w rejonie zatoki San Francisco. Dzięki szczegółowym obserwacjom, możliwością zadawania licznych pytań dla kierownictwa firmy i konsultowania odpowiedzi z profesorem, młody Fisher nauczył się rozpoznawać dobrze zarządzane firmy. Produkty czy innowacyjne usługi są bezwartościowe, praktycznie do momentu, aż odpowiednia osoba zajmie się ich szeroką promocją i sprzedażą. 

Ulubionym sposobem pozyskiwania informacji o przedsiębiorstwie, było odwiedzenie sklepu bądź miejsca, w którym sprzedaje swoje usługi lub produkty. Wypytywanie sprzedawców o najbardziej polecane produkty (w różnych firmach z tej samej branży) często dawało jednoznaczny wynik, w których jedno przedsiębiorstwo z danego sektora miało zwykle najlepsze opinie. 

Stąd też wywodzi się filozofia inwestowania Fishera, która zakłada,  że nie można podejmować działań inwestycyjnych tylko i wyłącznie na podstawie analiz i raportów. Najlepsze rozeznanie w branży (czyli pozyskiwanie informacji) można usłyszeć od ludzi, którzy w niej pracują i siłą rzeczy posiadają informację z pierwszej ręki. 

Ulec urokom rynku

Lata 1928-1929 są to jedne z najbardziej rozpoznawalnych wśród inwestorów dat. W sierpniu 1929 roku Fisher sporządził nietypowy raport, który przewidywał, że w przeciągu pół roku rynki finansowe ogarnie duża bessa. Natomiast mimo tego, że jego spekulacje w tym temacie były słuszne, zgromadził on kwotę kilku tysięcy dolarów z zamiarem kupna tanich akcji, które przez ostatni czas nie doświadczyły jeszcze wzrostów. Jak sam później wspominał tą sytuację “uległ urokowi rynku” i po 1932 inwestycja była praktycznie bezwartościowa. Jaką lekcję z tego wyciągnął? Między innymi wyszedł z założenia, że niska cena liczona względem historycznych zysków nie jest żadną gwarancją bezpieczeństwa ani wartości przedsiębiorstwa, a co za tym idzie, powodzenia inwestycji. 


PRZECZYTAJ: Inwestowanie w proste modele biznesowe wg. Warrena Buffett’a


Uwaga na innowacje

W gronie zainteresowań Fisher’a leżały firmy o dużym i dobrze ukierunkowanym potencjale badawczym. Wielokrotnie podkreślał, że zróżnicowanie wydatków w aspektach wartości niematerialnych jest na tyle duże, że niekiedy nie jest ono równoznaczne z nakładami na naukę i rozwijanie innowacji. Ogromną rolę w tym procesie odgrywa wykształcona i świadoma kadra pracownicza, która proces rozwoju technologii traktuje, jako wynikową działań całej masy osób, a nie pojedynczych jednostek – geniuszy, samotników. To właśnie lider odpowiedzialny jest za stworzenie dogodnych warunków do pracy, dla szerokiego grona eksperckiego. 

Fisher podkreśla, że dużą uwagę przywiązuje również do kontaktów i budowania współpracy wewnętrznej między działem badawczo-rozwojowym a działem sprzedaży i produkcji. Brak koordynacji pomiędzy nimi, w jego opinii mocno uszczupla potencjał procesu ze względu na np. zbyt wysokie koszty produkcji danej innowacji lub brak zainteresowania danym dobrem na rynku. 

Ostatnim ważnym elementem godnym uwagi jest świadomość kierownictwa wyższego szczebla zarządzania w zakresie prowadzonych badań. W tych kwestiach powinni nastawiać się na długofalową współpracę z najlepszymi ekspertami, tworząc takie środowisko badawcze, w którym działalność ta nie będzie ograniczana. “Kapryśna” i krótkoterminowa polityka rozwoju innowacji zwykle ma niekorzystny i demoralizujący wpływ na badaczy, którzy muszą porzucać długofalowe, rentowne badania kosztem ekspresowych widzimisię kierownictwa. Firmy często rezygnują z większych, kilkuletnich projektów tylko i wyłącznie z pobudek typu brak konkretnych perspektyw wzrostu zysku “na już”, z realizowanego przedsięwzięcia. 

Jak ocenić menedżerów?

Philip’a Fisher’a interesowały wyłącznie przedsiębiorstwa, które były prowadzone przez doskonałą kadrę menedżerską. Wykształcił w sobie wyjątkową umiejętność ich oceny. O jakości zatrudnionych na wyższych szczeblach zarządzania osób decydowały cztery kluczowe cechy, którymi kierował się Fisher. Należały do nich:kompetencje biznesowe, prawość, doskonałe relacje na szczeblach kierowniczych, doskonałe relacje z pracownikami, Skuteczność w realizacji bieżących zadań, planowanie długookresowe, uczciwość, przyzwoitość.

“Pewna” cecha szczególna

Dobra firma to przede wszystkim taka (co pojawia się u wielu inwestorów mających na celu inwestowanie w wartość), która konsekwentnie radzi sobie lepiej niż inni przedstawiciele z tej samej branży. Upraszczając, ma stabilną przewagę konkurencyjną zbudowaną na wartościowych produktach bądź usługach. To właśnie tytułowa “pewna” cecha szczególna, która w przewidywalnej przyszłości będzie w stanie zapewnić spółce ponadprzeciętne wyniki rentowności. 

Jest dużo rodzajów źródeł przewagi konkurencyjnej. Jednym z ciekawszych, leżących w zainteresowaniach Fisher’a była korzyść skali. Już na wstępie podkreśla, że skala ma jeden kluczowy minus, który w szczególności zawadza przy olbrzymich przedsiębiorstwach. Mowa o trudnościach na wyższych szczeblach kierownictwa w podejmowaniu decyzji na podstawie kompetentnych i pełnych informacji. 

Ta dominacja w branży nie musi przekładać się na przewagę w zakresie produkcji. W większości skupia się ona na efektywnym marketingu. Dobra “atmosfera” związana z produktem, to według Philip’a klucz do promocyjnego sukcesu. 

Inną kategorią przewagi konkurencyjnej są patenty. Tutaj należy jednak zachować duży margines ostrożności ze względu na to, że obejmują one zazwyczaj niewielki ułamek technologicznego know how. Gdy firma ma zbudowaną przewagę wyłącznie na nich, Fisher omijał takie przedsiębiorstwa szerokim łukiem, uznając patenty za przejaw słabości. Dlaczego? Gdyż ich “ochrona” nie trwa w nieskończoność. Jego zdaniem firmy stricte technologiczne powinny się skupić na innych obszarach budowania przewagi konkurencyjnej, a patenty potraktować, jako bonus do działalności.

Czasem dzieje się też tak, że klienci z automatu sięgają po produkt danej firmy. Te przedsiębiorstwa Fisher cenił szczególnie, ze względu na reputację i względnie duże rozmiary danej marki. Najważniejszą cechą jest to, by marka produkty, była postrzegana jako synonim samego produktu.  

Podsumowanie

Strategia Fisher’a jest obszerna, w związku z tym na pewno pojawią się artykuły związane z dokładniejszą analizą poszczególnych jej elementów. Na koniec natomiast warto dodać, czego wystrzegał się Philip przy inwestowaniu w spółki. Przede wszystkim radzi by nie skreślać spółek, które popełniają błędy, a wykorzystywać niską cenę do ich zakupu. Na jeden z głównych błędów, które nie dają zarobić inwestorowi, wskazuje nieustanne wchodzenie i wychodzenie z rynku oraz próby odrobienia strat z kiepskiej inwestycji. Ostrzega przed nadmiernie zdywersyfikowanym portfelem, radząc ograniczyć się do tylu przedsiębiorstw, ile jesteśmy w stanie obserwować. Co więcej, podobnie jak jego poprzednicy radzi, by unikać prognoz makroekonomicznych i rekomendacji oraz oceny akcji na podstawie ich wcześniejszej wyceny. Fisher zwraca również uwagę na wystrzeganie się młodych przedsiębiorstw, które z reguły są kapitałochłonne i oferują mniejsze marże, w związku z koniecznością odnalezienia się wśród konkurencji. 

Na sam koniec dodam tylko, że by inwestować jak Fisher, trzeba uzbroić się w dużo cierpliwości. 

Co o tym sądzisz?
Lubię
25%
Interesujące
75%
Heh...
0%
Szok!
0%
Nie lubię
0%
Szkoda
0%
O Autorze
Natalia Bojko
Absolwentka Wydziału Ekonomii i Finansów, Uniwersytetu w Białymstoku. Na rynku walutowym i akcyjnym aktywnie handluje od 2016 roku. Wychodzi z założenia, że najprostsze analizy przynoszą najlepsze efekty. Zwolenniczka swing tradingu. Dobierając spółki do portfela kieruje się ideą inwestowania w wartość. Od 2019 roku posiada tytuł analityka finansowego. Obecnie sprawuje rolę co-CEO & Founder w czeskiej firmie proptradingowej SpiceProp. Współtwórczyni projektu Podlaskiej Akademii Giełdowej (III i IV edycji).