Rok temu ropa naftowa zmierzała w kierunku dna (i niżej!). Czego nas to nauczyło?
Ropa naftowa zawsze cieszyła się sporym zainteresowaniem wśród traderów. W końcu to kluczowy surowiec w skali globalnej, charakteryzujący się niezłą zmiennością, niskimi kosztami transakcyjnymi i wysoką płynnością. Czego prawdziwy spekulant może chcieć więcej? Jednak ubiegły rok był pełen niesamowitych „zwrotów akcji” i pokazał, że każdy scenariusz jest możliwy, nawet ten, który wydaje się być nieprawdopodobny. Czy spekulanci byli na to przygotowani?
Sprawdź: Jak inwestować w ropę naftową [Poradnik]
Baryłka po 26 USD
Równo rok temu kurs ropy naftowej Brent Crude zszedł do poziomu 26 USD za baryłkę. Wtedy był to poziom najniższy od września 2003 roku, czyli od 17 lat. Wcześniej w historii zdarzały się już gwałtowne „wyprzedaże” na rynku czarnego złota. W 2008 roku kurs osunął się z 148 USD do 37 USD (-75%) w zaledwie 4 miesiące. W 2014 roku z 115 USD do 27 USD (-77%) ale już przecena trwała 6 miesięcy. Coś bardziej odległego? Lata 1996-1998, kurs spadł z 25 USD na niecałe 10 USD (-62%).
Zanim w marcu pandemia przybrała na sile, cena ropy oscylowała w okolicy 50 i już była po „przecenie” -30% od początku stycznia 2020 r. (wtedy ropa wyceniana była na 70 USD). Kontynuacja fali wyprzedaży do wspomnianych 26 USD dały łączny spadek rzędu -63%.
Patrząc na historię, był to dla wielu poziom godny wejścia, mimo, że na rynku lała się krew. Panowało bowiem ogólne przekonanie, że:
„Ropa przecież nie może być za darmo.”
Nie może?
Baryłka ropy po… 0 USD (i niżej!)
I wszystko się zgadza. Ropa za darmo nie była, ale wycena kontraktów terminowych na ropę przeleciała przez poziom 0 jak sito przez wodę, ostatecznie 20 kwietnia 2020 r. osiągając wartości ujemne (!). Oczywiście tylko tam, gdzie brokerzy na to pozwolili, nie broniąc się „nadprogramowymi” rolowaniami.
Po tym spustoszeniu kurs w końcu odbił, docierając w ciągu 1,5 miesiąca do poziomu 40 USD, gdzie nastąpiła stabilizacja. Gdzieś po drodze większość spekulantów nauczyła się czym jest contango i jak bardzo utrudnia to zarabianie na kontraktach, stosując strategię „poczekam aż odbije”.
Czego nas to wszystko uczy?
Można powiedzieć, że sytuacja na rynku ropy już „wróciła do normy”. Oczywiście, turystyka dalej leży i kwiczy, czekamy na kluczowe decyzje OPEC+, a ryzyka geopolityczne nie zniknęły – ale te były zawsze. Jednak prawie nikt nie spodziewa się już powtórki sprzed roku. Ale rok temu też się nikt (?) nie spodziewał takiego obrotu spraw.
To idealny dowód na nieprzewidywalność rynków finansowych. To, że coś się nigdy wcześniej nie zdarzyło, nie znaczy, że się nie może wydarzyć. To, że coś jest nisko, nie znaczy, że nie może być jeszcze niżej. Nie ma pewniaków, są tylko mniej i bardziej prawdopodobne scenariusze.