Początkujący
Teraz czytasz
Inwestowanie długoterminowe na giełdzie nie zawsze popłaca
0

Inwestowanie długoterminowe na giełdzie nie zawsze popłaca

utworzył Forex Club24 września 2024

Inwestowanie długoterminowe w indeksy giełdowe poprzez fundusze staje się coraz bardziej popularne. Problem w tym, że jeśli inwestor pechowo wybierze rynek lub moment rozpoczęcia inwestycji, to może przez wiele, wiele lat być pod kreską, albo… nigdy nie odzyskać pieniędzy.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Na jakim rozwiniętym rynku trzeba było czekać 25 lat na nowe maksima indeksu?
  • Która azjatycka giełda ma problem ze wzrostem od wielu dekad?
  • Który europejski indeks od kilkunastu lat „szura pod dnie”?
  • Na jakiej giełdzie inwestorzy stracili wszystkie pieniądze, mimo że była parkietem mocarstwa?

Wzbiera moda na inwestowanie pasywne, które od wielu dekad poleca nawet słynny Warren Buffett. Do historii przeszła jego porada, by przeciętni inwestorzy kupowali raczej fundusze indeksowe naśladujące zachowanie S&P 500, niż próbowali bić szeroki rynek, bo lepiej na tym wyjdą w długim terminie. Aktywne inwestowanie (tzw. stock picking) jest bardzo trudne, lepiej po prostu zarobić tyle ile da rynek – przekonuje Wyrocznia z Omaha.

Coraz większe rzesze inwestorów słuchają się porady Buffetta. Szczególnie widać to na Zachodzie i w USA. W 2023 roku aktywa funduszy z ekspozycją na S&P 500 wyniosły 1,74 bln USD co oznacza wzrost o około 100% w 5 lat – jak podaje Statista.

Dzieje się tak m.in. dlatego, że amerykańska giełda rzeczywiście daje przyzwoicie zarobić w długim terminie. W ciągu ostatnich 10 lat indeks S&P 500 urósł o 185%, w 20 lat o 408% a w 30 lat o 1 130%. W latach 1900-2022 amerykańskie akcje dały zarobić średniorocznie 9,5%! – podaje Credit Suisse. To prawdopodobnie najlepsza lokata na świecie.

Problem jednak w tym, że to tylko liczby na papierze. Po pierwsze, inwestowanie długoterminowe jest dla zdecydowanych i wytrwałych. Przecież w XX i XXI wieku było wiele brutalnych bess na amerykańskiej giełdzie, i kilka krachów. I wojna światowa, okres szoku naftowego w latach 70., kryzys finansowy 2008 roku. Wielu inwestorów zostało zrujnowanych, zwłaszcza tych którzy kupili akcje za pożyczone pieniądze. Bessa i krach zostają w pamięci, odciskają piętno – nie każdy jest w stanie wytrwać na pozycji. Wielu inwestorów po takich zdarzeniach ma traumę i potem unika akcji.

Po drugie i chyba nawet ważniejsze – nie każdy rynek daje tak fantastyczne i stabilne zwroty w długim terminie, jak rynek amerykański. Owszem, gdy popatrzymy się na wiele rynków z Zachodu, okaże się, że w naprawdę długim terminie trudno stracić, bo np. niemiecki DAX w ciągu ostatnich 20 lat poszedł w górę o 370%, a brytyjski FTSE 250 o 231% mimo brexitu. Jednak trzeba pamiętać, że bywają wyjątki od tej reguły, a już o wiele mniej pewnie robi się, jeśli wychyniemy poza Europę i Amerykę Północną. Oto kilka przykładów ku przestrodze.

Notowania S&P 500, DAX i FTSE 250 – od początku 2004 roku. Źródło: TradingView

Ćwierć wieku czekania na wyjście „nad wodę”

Zacznijmy od… USA. No jak to? – zapytacie. Przed chwilą była mowa o tym, jak to kapitalne stopy zwrotu long term można osiągnąć na amerykańskim rynku… Owszem, jednak okres okresowi nierówny. Jeśli ma się pecha, można rozpocząć inwestycję długoterminową tuż przed wielkim krachem lub bessą.

Największego pecha mieli ci, którzy kupowali akcje w 1929 roku, przed wielkim kryzysem. Gdy zaczynała się jesień 1929 roku, w amerykańskiej prasie ekonomicznej można było przeczytać nagłówki zapewniające, że akcje nigdy nie tanieją i że już zawsze będą drożały. Na giełdę ciągnęli z pieniędzmi wszyscy, i dorożkarze i milionerzy.

Trzy lata później nie było co zbierać. Bessa była długa i brutalna. Indeks S&P 500 spadł do poziomu widzianego w 1897 roku, czyli 35 lat wcześniej! No ale teraz najlepsze: jeśli ktoś kupiłby jednostki funduszu indeksowego (wtedy one nie istniały) naśladującego S&P 500 w lipcu 1929 roku, na odrobienie strat po wielkiej bessie musiałby czekać do 1954 roku, czyli 25 lat. Ćwierć wieku. Gdyby zrobił to inwestor 35-letni, na odrobienie strat musiałby czekać do 60-tki… Gdyby zainwestował w ten sposób na emeryturę, to – łagodnie mówiąc – nie byłby zadowolony.

Ten przykład jest oczywiście ekstremalny. Jednak pokazuje, że nawet na błyszczącym fantastycznymi statystykami rynku amerykańskim niekoniecznie w długim terminie da się łatwo zarabiać. Zresztą, sam Warren Buffett wiele razy podkreślał, że miał wielkie szczęście, iż zaczął inwestowanie na poważnie na giełdzie w USA w latach 50-tych XX wieku – czyli w idealnym momencie, patrząc z dzisiejszej perspektywy – i wytrwał z kapitałem w być może najlepszych dekadach dla amerykańskich akcji.

2 SPX 1925 58

S&P 500 w latach 1925-58. Źródło: TradingView

Oto europejski indeks od kilkunastu lat szurający „po dnie”

Idźmy dalej. Teraz zajrzymy na południe Europy. Jedna z kolebek europejskiej cywilizacji, piękny słoneczny kraj – Grecja. Giełda Papierów Wartościowych w Atenach powstała już w 1876 r. Głównym indeksem ateńskiej giełdy jest indeks Athex Composite. Myślicie, że można na nim dobrze zarabiać w długim terminie? To jesteście w błędzie. Wiele giełd podniosło się po kryzysie finansowym 2008 roku, ale nie grecka.

Hellada na skutek luźnego podejścia polityków do kwestii zadłużenia wpadła kilkanaście lat temu w wielkie kłopoty. W 2009 roku okazało się, że deficyt finansów publicznych Grecji sięga niemal 14% PKB, a agencje ratingowe jedna po drugiej obniżyły rating kredytowy Grecji. To wywołało efekt domina, gdyż greckie obligacje zostały uznane za „śmieciowe”, co wywołało nagły wzrost rentowności do 14% na początku 2010 roku.

Grecja wpadła w kryzys zadłużeniowy. Pojawiła się wielka niestabilność sektora bankowego. Utrata zaufania do banków poskutkowała falą wycofań depozytów przez Greków oraz firmy i instytucje. Greckie obligacje przestały być wykorzystywane jako zabezpieczenia w transakcjach rynku pieniężnego.

Decyzją Europejskiego Banku Centralnego i Komisji Europejskiej postanowiono ratować Grecję przed bankructwem i grecki sektor bankowy przed totalnym kolapsem. Od 2010 do połowy 2015 roku Grecja otrzymała od Unii Europejskiej pomoc o wartości około 240 mld euro. Pod nadzorem międzynarodowych instytucji rząd Grecji wdrożył program oszczędnościowy w latach 2009–2012 i deficyt budżetowy spadł z 16% do 8% PKB. W 2015 roku grecki parlament przyjął pakiet bolesnych reform wymuszonych przez UE na rządzie Aleksisa Tsiprasa.

Grecja dopiero podnosi się z kolan. Dopiero wraca do żywych i na arenę międzynarodowych finansów. Dzięki połączeniu pomocy finansowej i przeprowadzeniu reform, 20 sierpnia 2018 r. Grecja z powodzeniem zakończyła trzeci i ostatni etap programu naprawczego. Jednak dopiero na jesieni 2023 roku – po 13 latach – odzyskała rating inwestycyjny od agencji Standard & Poor’s Global Ratings.

A gdzie jest Athex Composite? No cóż, tam gdzie był… w kwietniu 2011 roku i w listopadzie 2010 roku. Co prawda urósł o niemal 200% z dna z maja 2012 roku, jednak dla inwestorów długoterminowych, którzy wierzyli w greckie akcje przed 2007 rokiem to niewielka pociecha.

3 Athex

Notowania Athex Composite – 20 lat. Źródło: TradingView

Co ciekawe, grecka giełda zawsze była wielce chimeryczna i przyprawiała inwestorów o ból głowy i wymioty. Wedle analizy prof. Spyrosa Skourasa z Athens University of Economics and Business, realna wartość 1 euro zainwestowanego na greckiej giełdzie na samym początku jej istnienia w 2023 roku wynosiła ledwie 18 euro. W 2007 roku przed kryzysem finansowym sięgała 63 euro. Owszem, ten rynek miał swój złoty okres w latach 1948-74 gdy zapewnił średnioroczną stopę zwrotu sięgającą 22%, jednak aż 4-krotnie traumatyzował inwestorów wielkimi i długimi bessami (1913-48: -80%, 1972-83: -91%, 1999-2002: -78%, 2007-2016: -82%).

4 grecja 1 eur

Giełda grecka – realna wartość 1 euro zainwestowanego w 1880 roku. Źródło: Skouras (2023)

Azjatycki tygrys spoczął na laurach

Teraz bardziej egzotyczny przykład. Udajmy się do Azji, i zobaczmy jak można w długim terminie zarabiać na giełdzie jednego z azjatyckich tygrysów. Tajlandia weszła do tego zacnego grona – w którym znajdowały się także Korea Południowa czy Tajwan – z lekkim opóźnieniem (w grupie z Filipinami i Indonezją). Tym niemniej, szczyciła się w latach 90-tych XX wieku imponującym tempem wzrostu PKB a w latach 1986-1993 miała miejsce wielka hossa na tamtejszej giełdzie. Jak to zwykle bywa, rynek giełdowy dyskontował przyszłość, czyli świetną I połowę lat 90-tych.

A potem, gdy jeszcze trwało gospodarcze prosperity, indeks SET zaczął dyskontować kryzys azjatyckich tygrysów z lat 1997-98. Tajlandia – ale też Indonezja, Malezja i Korea Południowa – zanotowały w 1998 roku potężne spadki PKB (od 7% do nawet 13%) spowodowane przegrzaniem koniunktury, niedostosowaniem się do obowiązujących trendów, wzrostem płac, oraz błędami w polityce gospodarczej które poskutkowały załamaniem się tamtejszych rynków finansowych i gwałtownym wzrostem inflacji. Od 2000 r. azjatyckie tygrysy powolnie zaczęły wstawać z tego gospodarczego błota, ale ciężko im było już wrócić na ścieżkę naprawdę dynamicznego wzrostu.

A giełda? Indeks SET spadł z poziomu 1 680 pkt. w 1993 roku do 214 pkt. w sierpniu 1998 roku, czyli o -87%. Do 2017 roku inwestorzy musieli czekać, by odrobił tę stratę, a więc aż 19 lat. Na początku 2018 roku zrobił historyczne maksimum w okolicach 1 830 pkt. Jednak miał problem ze znaczącym poprawieniem wyniku z 1993 roku, a potem przyszedł covidowy krach 2020 roku, po którym nie potrafił się podnieść tak widowiskowo, jak wiele innych indeksów krajowych. Dziś jest tam, gdzie był m.in. grudniu 2020 roku, w grudniu 2012 roku i w listopadzie 1993 roku. Indeks SET jest o 20% poniżej historycznego szczytu z 2018 roku. Jest niżej, niż był 5 lat i 10 lat temu. W 20 lat urósł o ledwie 117%, co daje średniorocznie ledwie 3,95%. Biorąc jednak pod uwagę wielką zmienność, mamy wątpliwości, czy ktokolwiek wytrwałby z jednostkami funduszu indeksowego SET w portfelu przez 20 lat.

5 SET

Notowania indeksu SET (Tajlandia) od 1982 r.. Źródło: TradingView

Kolaps lokalnego mocarstwa

Na koniec przenieśmy się w odległą przeszłość. Czy giełda dobrze funkcjonującego regionalnego mocarstwa to odpowiednie miejsce do inwestowania długoterminowego? Tak powinno być. Jednak historia zna przypadek, który daje wiele do myślenia.

Cesarstwo Austro-Węgierskie to był niezwykle interesujący projekt. Monarchia dbająca o rozwój gospodarczy oraz – względnie i do pewnego stopnia – o prawa mniejszości narodowych (co wówczas nie było powszechne) zdawała się być przeznaczona do wiecznego trwania. Co więcej, od 1771 roku w Wiedniu funkcjonowała giełda papierów wartościowych, na której z czasem pojawiły się – obok austriackich – spółki czeskie i węgierskie.

Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla inwestorów był wielki krach na wiedeńskim parkiecie z roku 1873, który miał także reperkusje w realnej gospodarce. Dołożył swoją cegiełkę do stagnacji i podważył konstrukcję systemu finansowego oraz pozycję banku emisyjnego. Pokazał, że na wiedeńskiej giełdzie nie tylko się zarabia, ale i traci.

Prawdziwy „koniec świata” nastąpił wraz z wybuchem I wojny światowej. 26 lipca 1914 roku wiedeński parkiet został zamknięty na kłódkę, razem z większością europejskich giełd. W 1914 r. Cesarstwo Austro-Węgierskie stanowiło około 3% globalnej giełdowej kapitalizacji rynkowej. Giełda wiedeńska była nieczynna przez ponad 4 lata i większość austriackich spółek po prostu przestała istnieć lub ich akcje zostały zdematerializowane. To oznaczało, że akcjonariusze zostali z zerem na koncie.

Niestety, gdy wiedeński parkiet ożył po wojnie, w latach 1919-1950 Austria dała jako rynek giełdowy inwestorom bardzo słabe zwroty z akcji, obligacji i bonów skarbowych. Była wśród przegranych w I wojnie i II wojnie światowej, cierpiała z powodu hiperinflacji w latach 20. XX wieku oraz z powodu utraty większości swojego terytorium, przemysłu i ludności w wyniku wojen. Udział Austrii w globalnej giełdowej kapitalizacji rynkowej skurczył się z 3% w 1914 do… 0,1% w 1950.

Po rozpadzie cesarstwa, na znaczeniu zyskały nieco giełdy w Pradze i Budapeszcie. Na tamtejsze parkiety przeniosło się sporo spółek z parkietu wiedeńskiego – tych czeskich i węgierskich. Jednak w 1948 zostały one znacjonalizowane bez żadnych rekompensat dla udziałowców, a giełdy zostały zamknięte. To były sowieckie porządki. Parkiety w tych stolicach zaczęły działać ponownie dopiero w 1990 roku.

6 austria 1817 1914

Historia notowań indeksu giełdy w Wiedniu 1800-1914. Źródło: Global Financial Data

Inwestowanie długoterminowe w akcje

Oczywiście, trzeba jednak na koniec podkreślić, że akcje są rzeczywiście najlepszą inwestycją. Jak wynika z obliczeń ekspertów UBS, w latach 1900-2023 akcje osiągnęły lepsze wyniki niż obligacje i bony skarbowe oraz pobiły inflację na wszystkich 21 najważniejszych rynkach inwestycyjnych, które posiadają historię dla tego okresu. Nawet jeśli pominiemy USA, w okresie 1900-2022 średnia roczna realna stopa zwrotu w akcje wyniosła 4,3% podczas gdy w obligacje ledwie 1,4% – mówi Credit Suisse Global Investment Returns Yearbook 2023.

W wypracowaniu właściwego timingu na rynku akcji może pomóc obserwacja tego, co robi bank centralny. Jak czytamy w UBS Global Investment Returns Yearbook 2024, większość wzrostów jest uzyskiwana podczas cykli obniżek stóp procentowych (średni roczny zwrot z amerykańskich akcji i obligacji wyniósł 9,4% i 3,6% podczas cykli łagodzenia polityki pieniężnej, w porównaniu z zaledwie 3,6% i -0,3% podczas cykli podwyżek stóp).

Może to jest interesująca podpowiedź? Jeśli chcemy inwestować w fundusze indeksowe, to zaczynajmy tuż przed cyklem obniżek stóp? Zdaje się, że obecnie jest właśnie taki moment.

Co o tym sądzisz?
Lubię
75%
Interesujące
50%
Heh...
0%
Szok!
0%
Nie lubię
0%
Szkoda
0%
O Autorze
Forex Club
Forex Club jest jednym z największych i najstarszych polskich portali o tematyce inwestycyjnej - forex i narzędzi wykorzystywanych w tradingu. To autorski projekt zapoczątkowany w 2008 roku i rozpoznawalna marka ukierunkowana na rynek walutowy.