Inflacyjny sukces, czyli czy aby na pewno mamy się z czego cieszyć?
W ostatnim czasie usłyszeliśmy wiele na temat inflacyjnego sukcesu w Polsce.
„Inflacja w naszym kraju spadła o ponad połowę!”
To ładnie brzmi, gdy schodzimy z niemal 20% wzrostu cen w ujęciu rocznym. Duża zasługa w tym rządu, jeśli chodzi o łagodzenie skutków szoków energetycznych dla gospodarstw domowych, a także paliwowego giganta, który zaproponował takie ceny, że nie nadąża z uzupełnianiem zbiorników na stacjach paliw.
Inflacja w Polsce spadła we wrześniu o -0,4% m/m i wyniosła tym samym 8,2% w skali roku. W październiku może wynieść około 7%, a dalej, na wiosnę 2024, może zmierzać w stronę 5%. Później prawdopodobnie odbije, ale na razie o tym się nie mówi, ponieważ do gry wejdzie efekt bazy z tego roku, gdy ceny od kwietnia według indeksu CPI prawie stały w miejscu. Prawdopodobnie już w październiku m/m ceny wzrosną.
Czy mamy się jednak z czego cieszyć, jeśli spojrzymy obiektywnie na cały przebieg walki z inflacją w Polsce? Czy na pewno mamy taki sukces w porównaniu z innymi krajami? Sprawdźmy liczby.
Jak dobrze wiemy alarmujący problem inflacji w Polsce rozpoczął się już w 2019 r., więc weźmiemy pod uwagę zmiany cen w gospodarce, na podstawie indeksu CPI, dla Polski, Węgier, strefy euro, Czech czy ostatnio modnych krajów nadbałtyckich, które nie mają możliwości walki z inflacją takich, jak w Polsce, ponieważ mają euro i podlegają polityce Europejskiego Banku Centralnego.
Jak wynika bezpośrednio z danych urzędów statystycznych wzrost cen koszyka dóbr i usług w Polsce wyniósł od 2019 r. ponad 41%. W tym czasie na Węgrzech wzrost cen wyniósł ponad 50%. I tu kończą się dobre informacje o sukcesie inflacyjnym. Tak, tylko na Węgrzech inflacja od momentu rozpoczęcia walki z nią jest wyższa. Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy i cała strefa euro łącznie mają niższą inflację niż inflacja w Polsce w tym czasie. Również Rumunia odnotowała niższy wzrost cen od 2019 r.
Czy zatem, aby na pewno mamy się radować, gdzie znaleźć sukces wygranej z inflacją przez NBP, gdy jest ona prawie największa w regionie, poza Węgrami? Nad tym, czy jest się z czego cieszyć, każdy musi zastanowić się sam.