NBP podnosi prognozy inflacji. Co ze złotym?
Marcowa projekcja przyniosła małe trzęsienie ziemi. NBP mocno podniósł prognozy inflacji na najbliższe lata. Czy to będzie wstęp do umocnienia złotego?
Wyniki marcowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej nie zaskoczyły. Zgodnie z prognozami Rada nie zmieniła stóp procentowych w Polsce, pozostawiając główną z nich na rekordowo niskim poziomie 0,1 proc. Niespodzianki za to czaiły się w komunikacie po posiedzeniu. Były nim prognozy z najnowszego, marcowego „Raportu o inflacji” NBP, który oficjalnie zostanie przedstawiony w poniedziałek 8 marca.
Zgodnie z projekcją (…) roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 2,7–3,6% w 2021 r. (wobec 1,8–3,2% w projekcji z listopada 2020 r.), 2,0–3,6% w 2022 r. (wobec 1,6–3,6%) oraz 2,2–4,2% w 2023 r. – takie zdanie znalazło się w komunikacie Rady. Ni mniej, ni więcej oznacza to mocną korektę w górę prognoz inflacji w stosunku do tych z listopadowej projekcji. Szczególnie na ten rok. NBP obecnie zakłada, że średnioroczna inflacja w 2021 roku wyniesie 3,15 proc. Jeszcze w listopadzie prognozowała, że będzie to 2,5 proc.
Prognozy inflacji w Polsce w latach 2021-2023 na podstawie projekcji NBP
NBP obecnie oczekuje, że przez najbliższe 3 lata inflacja w Polsce na stałe przekroczy cel inflacyjny na poziomie 2,5 proc. (środek przedziału). Czy to oznacza, że już niebawem zacznie podnosić stopy procentowe? Nic z tych rzeczy. Natomiast już bardzo realne jest pojawienie się dyskusji nt. możliwego normalizowania, a docelowo przyszłego zaostrzenia polityki monetarnej w Polsce. Takie tematy pojawią się już wiosną, gdy gospodarka zacznie coraz mocniej przyspieszać, co znajdzie przełożenie na inflację. Prognozy inflacji przygotowane przez NBP są bardziej śmiałe niż rynkowy konsensusy. Jak wynika z opublikowanej niedawno ankiety przez agencję Reutera, ekonomiści w lutym zakładali średnioroczną inflację w tym roku i w roku 2022 na poziomie 2,8 proc., a w 2023 oczekiwali jej wyhamowania do 2,5 proc. Obserwując aktualne trendy inflacyjne na świecie, ale też i spływające twarde dane, śmiało można powiedzieć, że przynajmniej w tym roku inflacja będzie raczej zbliżona do tej prognozowanej przez NBP niż rynek. A przejściowo może one wrócić powyżej 4 proc. Tak może stać się już w maju, gdy zmniejszy się wpływ efektu bazy.
Złoty wczoraj nie zareagował na nowe prognozy. Wręcz przeciwnie. Rosnące rentowności obligacji na całym świecie, a w zasadzie rynkowy strach związany z tym wzrostem, doprowadził do jego osłabienia. Nie ma jednak wątpliwości, że pole do dalszej przeceny złotego, nawet w przypadku dużego pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych, drastycznie się zawęziło.
Jednocześnie szeroko zostały otwarte drzwi do jego przyszłego umocnienia. Stąd też jest duża szansa, że ostatnie wzrosty EUR/PLN zostaną wyhamowane w strefie 4,55-4,56 zł, która jest potencjalną strefą zwrotu. A następnie para ta rozpocznie długi marsz na południe, który już latem może przynieść test okolic 4,30 zł, a później nawet i niższych.

Wykres dzienny EUR/PLN. Źródło: Tickmill