Akcje – obligacje, czy ta zależność nadal istnieje?
Bessa na rynku obligacji wydaje się obecnie większa niż w dobie wielkiego kryzysu finansowego. Wtedy indeks spadł o 10,8 proc., dziś spadek ze szczytu wynosi już 11 proc. Czy podobnie jak kiedyś teraz także nastąpi przepływ kapitału z obligacji do akcji?
Realia rynków finansowych można podzielić na czasy przed wielkim kryzysem finansowym sprzed 14 lat oraz po nim. Wprowadzono wówczas narzędzia wcześniej niewyobrażalne, np. ujemne oprocentowanie obligacji oraz ujemne stopy procentowe.
Powtórka z historii
W dobie wielkiego kryzysu finansowego banki centralne na całym świecie podjęły ogromne wysiłki, aby ratować system, który mógł sam siebie doprowadzić do zniszczenia. Nie pozwoliły na jego oczyszczenie, aby chronić miejsca pracy zwykłych obywateli, ale także bonusy ludzi z Wall Street. Pojawiły się działania, których rezultatem była istotna inflacja cen aktywów finansowych, i to w każdej kategorii. W tym samym czasie zdawały się drożeć zarówno akcje, jak i obligacje.
Podobna sytuacja miała miejsce przy potężnym wsparciu gospodarki w efekcie wystąpienia epidemii COVID-19. Tu akurat działania były usprawiedliwione dobrem ogółu. One również poszły jednak w tym samym kierunku, czyli potężnej inflacji cen aktywów. Akcje, surowce, obligacje, kryptowaluty – wszystko to jednocześnie zdawało się drożeć.
Wojna skłoniła banki do szybkich i zdecydowanych reakcji
Aktualnie – przy inflacji niespotykanej od dekad, na którą nakłada się czynnik pandemii oraz przede wszystkim rozpętanej przez Rosję wojny w Ukrainie – banki centralne muszą porzucać swoje wcześniejsze podejście. W rezultacie oczekiwań na zacieśnianie polityki monetarnej, i to nie w sposób łagodny, lecz dość szybki i zdecydowany, na wartości zaczynają tracić obligacje zarówno skarbowe jak i korporacyjne.
Indeks prezentowany przez agencję Bloomberg zdaje się wskazywać, że bessa na rynku obligacji jest obecnie większa niż w wielkim kryzysie finansowym. Wtedy indeks spadł o 10,8 proc., a obecnie spadek ze szczytu wynosi już 11 proc. Tu z kolei pojawia się pytanie, czy pojawi się, jak kiedyś, tradycyjny przepływ kapitału z obligacji do akcji?
Po bańce obligacji pora na akcje?
W przeszłości normalizacja polityki monetarnej polegała na tym, że stopy procentowe były podnoszone powyżej poziomu inflacji. Kapitał mógł zatem leżeć i procentować. Obecnie wzrost stóp procentowych może tylko zmniejszyć ujemne realne oprocentowanie. Tym samym kapitał zgromadzony np. na lokatach straci na wartości pod wpływem inflacji.
Niewykluczone, że po pęknięciu bańki na rynku obligacji może przyjść jeszcze czas na bańkę na rynku akcji. Czym bowiem innym, jeśli nie bańką, wydaje się przesunięcie kapitału z obligacji do akcji w momencie słabnącego wzrostu gospodarczego oraz możliwego spadku dynamiki wyników firm? Najbliższa przyszłość może pokazać, czy książkowa zależność sprzed 2007-2008 nadal obowiązuje.