Zarządzanie ryzykiem całego kapitału na rynku forex
Czytając wiele opracowań, chodząc na szkolenia czy wykłady, uczestnicząc w konferencjach branżowych możemy przeważnie zapoznać się ze stwierdzeniem, które brzmi: na jedną transakcję nie ryzykuj więcej niż… procent kapitału. Przeważnie za ten „trzy kropki” możemy podstawić od jednego do trzech procent. Z kolei, z drugiej strony obserwujemy różnego rodzaju wyniki inwestorów forex, którzy potrafią pochwalić się stopa zwrotu rzędu paruset procent. Oczywiście, przy ryzyku znacznie większym. Czy zarządzanie ryzykiem jest tak istotne?
Jak zatem pogodzić niewielkie ryzyko z osiąganiem ponadprzeciętnych stóp zwrotu? Właśnie o tym będzie ten wpis.
Maksymalne ryzyko na transakcję to…
Wróćmy do pierwszych zdań „ryzykuj nie więcej niż… procent kapitału” kluczem jest tu słowo „kapitał”. Schemat postępowania u większości osób wygląda podobnie. Pracują, mają firmę, otrzymali od kogoś większą gotówkę, uzbierali pieniądze z własnej pracy i teraz zastanawiają się, jak z pieniędzy zrobić pieniądze. Jeśli zdecydują się na spekulacje na rynku forex, to przeważnie wpłacą cały dostępny kapitał. Dajmy na to, niech będzie on wynosił 30 000 złotych.
I tu zaczyna się pierwsza kwestia. Po co wpłacać na rachunek do brokera całość dostępnego kapitału, skoro mamy mechanizm dźwigni finansowej, która działa jak pewnego rodzaju pożyczka?
Załóżmy, że mało kto takie pytanie zadał sobie na początku – ma pieniądze, to je wpłaca i już – i wtedy, zgodnie z zasadami, zaczyna ryzykować od 1 do 3 proc. kapitału, czyli od 300 do 900 złotych na jedną transakcję.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Zarządzanie ryzykiem Forex. Narzędzia pomocne w Tradingu
Jeśli podjęte decyzje spekulacyjne okażą się słuszne, to nie będzie żadnego problemu. Jednak statystyki pokazują, że może nie być aż tak różowo.
Zagrożeniem są… Emocje
Grozi to przede wszystkim zbyt emocjonalnym działaniem. Jeśli np. trzy transakcje z rzędu zakończyły się niepowodzeniem z ryzykiem 1 proc., to w napływie emocji rosną szanse na to, że kolejna transakcja będzie posiadać ryzyko już 3 proc., jeśli ta z kolei się nie powiedzie, to rośnie ryzyku handlu wbrew zasadom i zwiększenie ryzyka do np. 5 czy 10 proc. Co więcej mechanizm ten będzie się nakręcać i cały kapitał może zostać łatwo „wyzerowany”.
Zastanówmy się przez chwilę dlaczego? Dlatego, że trader po pierwsze miał dostęp do kapitału, bo to w końcu jego pieniądze, nie miał nikogo, kto by powiedział mu, że może trzeba odpuścić oraz mógł pierwsze transakcje traktować nonszalancko, bo przecież to tylko 1 proc. straty.
Winna jest tutaj nasza wewnętrzna słabość, emocje, brak samodyscypliny oraz przede wszystkim łatwy dostęp bez opamiętania do reszty środków, bo zostały w całości przelane na rachunek maklerski.
Jak próbować temu zapobiegać?
To sposób, który lata temu opisywałem na swoim blogu, który polega na rozdzieleniu kapitału przeznaczonego na forex, na mniejsze pule. Czyli kwota z przykładu rzędu 30 000 złotych może zostać rozdzielona na 10 części po 3 000 złotych. Wtedy też na rachunku u brokera ląduje 3 000, a 27 000 leży bezpieczne. Jako, że mamy dostęp do dźwigni finansowej, to jesteśmy w stanie na rachunku z 3 000 złotych otworzyć taką samą pozycję, jak na rachunku z 30 000 złotych (jeśli chodzi o wielkość lota). Zatem zarówno przy koncie 30 000 złotych, jak i 3 000 złotych możemy ryzykować od 300 – 900 złotych.
Wtedy też 300 – 900 złotych będzie nadal 1 – 3 proc. ryzyka dla całego kapitału, który chcemy przeznaczyć na forex oraz 10 – 30 proc. ryzyka tylko dla 1/10, która znajduje się u brokera.
Zalety dzielenia depozytu
Po pierwsze, plusem takiego rozwiązania jest fakt, że tylko 1/10 (lub inna ustalona indywidualnie część kapitału) środków znajduje się u brokera. Gdyby ten, co już miało w historii miejsce, zapadł się pod ziemię (bo wybraliśmy mało wiarygodną firmę), to nie tracimy całości pieniędzy.
Po drugie, wybieramy transakcje tylko te, które mają większe szanse powodzenia, ponieważ w psychice nie ryzykujemy 1 – 3 proc., tylko 10 – 30 proc. (mimo, że nominalnie nic się nie zmienia, to nasza głowa odbiera to inaczej). Wtedy wiemy, że mamy możliwość wykonania trzech transakcji na jednej puli kapitału. Więc transakcje muszą być jak najlepsze, a nie nonszalanckie, bo inaczej szybko zobaczymy „zero” na rachunku, czego nie chcemy (nawet, jeśli jest to mała kwota).
Po trzecie, gdyby jednak okazało się, że straciliśmy środki z małego konta, to mamy bezpiecznik, który odcina od reszty środków. Bezpiecznikiem jest np. czas, który trzeba poświęcić na wykonanie przelewu, wpłatę kartą itp. To powoduje, że może pojawić się czas na zastanowienie „co ja robię? Może trzeba odpocząć”.
Po czwarte, kwotowo absolutnie nic się nie zmienia. Czyli wielkość pozycji dla części kapitału jest taka sama jak dla całego kapitału przy ryzyku 1 – 3 proc.
Podsumowanie
To rozwiązanie jest idealne dla tych, którzy nie są w stanie perfekcyjnie panować nad sobą (a większość nie potrafi), chroni przed pochopnym działaniem, nakłada automatyczny bezpiecznik, powoduje, że pojawia się mniej transakcji, a zwłaszcza tych nonszalanckich, zostają transakcje lepszej jakości, co powinno przełożyć się na większą skuteczność i poprawić wynik końcowy.