Początkujący
Teraz czytasz
Sir John Templeton – optymista nie lubiący podążać za tłumem
0

Sir John Templeton – optymista nie lubiący podążać za tłumem

utworzył Forex Club5 czerwca 2023

Nie każdy inwestor, który myśli przeciwnie do tłumu, ma na tyle wytrwałości, aby podążać za swoją strategią, nawet w okresach gorszych wyników. Większości traderów cierpi na brak konsekwencji. W efekcie skaczą od strategii do strategii. Problemem wielu z nich jest to, że swój system wybierają na podstawie historycznych stóp zwrotu, a przy tym pomijany jest aspekt psychologiczny. Z tego powodu strategie często nie są dopasowane do profilu psychologicznego inwestora. Jednak są tacy, którzy potrafili konsekwentnie bić rynek przez kilka dekad. W tym czasie byli wierni swojemu doborowi spółek. Taką osobą był Sir John Templeton, który jest bohaterem tego artykułu.

Kim był Sir John Templeton?

John Templeton jest przykładem inwestora, który lubił iść pod prąd i podejmować nieoczywiste decyzje. Podziw budzi nie tyle stopa zwrotu, co okres, w którym jego fundusze osiągały bardzo dobrą stopę zwrotu. Flagowy fundusz, jakim był Templeton Growth Fund, osiągnął średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 15% przez 38 lat. Nie ma co się dziwić, że w 1999 roku magazyn Money nazwał Johna Templetona “najlepszym stock pickerem stulecia.

Stock picker to osoba, która potrafi we właściwy sposób wyselekcjonować przedsiębiorstwa o potencjale na ponadprzeciętną stopę zwrotu z inwestycji.

Sir John Templeton był także jednym z pierwszych, profesjonalnych inwestorów na rynkach rozwijających się. Miał nosa do inwestowania w rokujące rynki. Najczęściej swoje inwestycje zaczynał w czasie, kiedy większość była negatywnie nastawiona do danego sektora czy kraju. Tak było w przypadku inwestowania na japońskim rynku akcji w latach 50-tych czy w Stanach Zjednoczonych w latach 70-tych.

Jest autorem licznych cytatów. Wśród nich można wymienić:

“Punkt maksymalnego pesymizmu jest dobrym czasem na zakup, czas maksymalnego optymizmu jest najlepszym czasem na sprzedaż”.

“Cztery najbardziej kosztowne słowa to tym razem będzie inaczej”.

“Nie panikuj. Czas na sprzedaż akcji jest przed krachem, a nie po nim”.

Mamy nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu przeanalizujesz czy strategia Templetona może pomóc Ci w poprawie wyników Twojego portfela.

Edukacja i początki kariery na Wall Street

Sir John M. Templeton urodził się 29 listopada 1912 roku w małym mieście o nazwie Winchester, w stanie Tennessee. Jego rodzina była biedna. Sytuację pogorszył jeszcze Wielki Kryzys. Doprowadził on do znacznego zubożenia rodziny. Co więcej, znaczna część majątku straciła na wartości na skutek wspomnianego kryzysu. Z tego powodu młody John musiał sam zarobić na swoje studia na Yale University. Dopiero na studiach jego sytuacja finansowa poprawiła się dzięki uzyskanemu stypendium za bardzo dobre wyniki w nauce.

Studia ukończył w 1934 roku z wynikiem mieszczącym się w czołówce roku. Jednocześnie opuszczał uczelnie jako President of Phi Beta Kappa. ΦΒΚ to jedno z najstarszych bractw uniwersyteckich. Jego mottem jest:

“umiłowanie mądrości, przewodniczki życia”.

Początek Phi Beta Kappa miał miejsce jeszcze w XVIII wieku. Wśród członków bractwa można wymienić m.in. Henry’ego Kissingera, Billa Clintona czy G.H.W. Busha. Podczas edukacji uzyskał tytuł CFA. Był także uczniem Benjamina Grahama, który jest “ojcem” inwestowania w wartość. Wpływ Grahama jest widoczny w pierwszych latach inwestycyjnej kariery.

Swoją przygodę na Wall Street rozpoczął w 1938 roku. Z racji na ograniczone zasoby finansowe, musiał znaleźć pracę. Został zatrudniony w Fenner and Beane. Była to niewielka firma inwestycyjna, niezbyt rozpoznawalna na rynku. Jednak w przyszłości stała się częścią Merrill Lynch.

Początkowo Templeton nie bał się dużej dywersyfikacji i nie podchodził do inwestowania selektywnie. Świetnym przykładem był rok 1939. Wraz z rozpoczęciem wojny w Europie, John postanowił nabyć akcje na giełdzie. Zdecydował się kupić po 100 akcji każdej z firmy, która była notowana po 1$ albo mniej. Takich spółek było 104, w tym 34 w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Transakcja okazała się bardzo zyskowna. Tylko cztery spółki upadły, co spowodowało, że ich cena akcji spadła do 0. Większość akcji dała Templetonowi bardzo wysoki zysk.

Inwestowanie na własny rachunek

Kiedy oszczędził wystarczająco dużo pieniędzy, spróbował popracować na własne nazwisko. W efekcie przejął niewielką firmę inwestycyjną i przemianował ją na Templeton, Dobbrow and Vance Inc.

Jego strategia w pierwszych latach ewoluowała ale koncentrowała się na akronimie BLSH (Buy Low Sell High). Wybierając inwestycje nie spoglądał na wykres. Wolał analizować fundamenty. Szukał dobrych firm, które zostały poważnie przecenione i znajdowały się “w punkcie maksymalnego pesymizmu”. Strategia przypominała kupowanie “niedopałków”, czyli tej preferowanej przez Benjamina Grahama.

W kolejnych latach John kontynuował karierę na rynku kapitałowym. W 1954 roku postanowił, że spróbuje sił na rynku funduszy inwestycyjnych. Stopa zwrotu z Templeton Growth Fund (Class A) była oszałamiająca. 10 000$ zainwestowane w 1954 roku dało ponad 2 mln$ w 1992 roku.

Templeton nie skupiał się tylko na jednym funduszu. Stworzył także fundy, które inwestowały w poszczególne branże. Wśród nich można wymienić fundusze inwestujące w branży chemicznej, elektronicznej czy energetyce nuklearnej. Wysokie stopy zwrotu spowodowały, że w 1959 roku aktywa pod zarządzaniem (AuM) wyniosły 66 mln$.

Oprócz analiz jakościowych, Templeton razem ze swoimi współpracownikami opracował metody selekcji i zarządzania portfelem. Z czasem metody zostały dopracowane i znamy je jako: P/E Shillera, rebalansowanie portfela oraz q Tobina. W 1992 roku John Templeton sprzedał swoje udziały w Templeton, Galbraith & Hansberger. Nabywcą firmy był Franklin, który za pakiet udziałów zapłacił 913 mln$. John Templeton wraz z synem oraz John Galbraith posiadali 70% udziałów w firmie. Franklin po akwizycji zmienił nazwę na Franklin Templeton.

Nieszablonowe inwestowanie

Sir John Templeton nie myślał szablonowo. Z tego powodu nie bał się inwestować poza Stanami Zjednoczonymi. Jest to o tyle ciekawe, że większość inwestorów doświadcza tak zwanego home bias. Jest to preferowanie inwestowania w akcje spółek z kraju zamieszkania albo pochodzenia. John był inny. Nie bał się zainwestować w latach 50-tych i 60-tych w japońskie spółki.

Japonia była wtedy typowym krajem rozwijającym się. Jednak dzięki odpowiednim instytucjom, kulturze pracy oraz położenia geograficznego kraj miał duży potencjał do dalszego rozwoju. Jednocześnie spółki japońskie były o wiele tańsze niż amerykańskie. Oferowały również duże perspektywy rozwoju. Sytuację ułatwiało także to, że podczas istnienia Systemu z Bretton Woods kursy walut zmieniały się niezbyt często. Powodowało to, że ryzyko kursowe było niewielkie. Problem było jednak to, że ciężko było znaleźć brokerów, którzy jednocześnie mówili po japońsku i angielsku. Jednak właśnie dzięki temu jego fundusze mogły nabywać tanie spółki zanim Japonia znalazła się na celowniku inwestorów w latach 70-tych. Wtedy to Templeton zaczął redukować ekspozycje na rynek japoński i inwestować na rynku amerykańskim.

Powodem takiej decyzji było to, że amerykańskie spółki znajdowały się wtedy w silnej bessie. Dawało to zatem szanse na okazyjne zakupy, które dadzą wysokie zyski za kilka lat. Z kolei akcje japońskie były wyceniane z premią. Wynikało to z tego, że wzrost popularności Japonii jako “globalnego hegemona”. Inwestorzy chcieli załapać się na dynamiczny rozwój tego kraju. To “pompowało” wyceny japońskich spółek. Sprzedaż japońskich i kupno amerykańskich akcji było dobrą inwestycją i pozwoliły funduszom Templetona wygenerować zysk wyższy niż średnia rynkowa.

Sir John Templeton a filozofia inwestycyjna

Zdaniem Sir Johna Templetona dużą składową sukcesu inwestycyjnego jest to, że starał się nie ulegać gwałtownym wahaniom nastrojów. Podczas spekulacji starał się być opanowany. Jego zdaniem wielu początkujących inwestorów za bardzo emocjonuje się inwestowaniem, co powoduje, że popadają w skrajne emocje. Podczas zysków popadają w euforię, a po serii strat są zdenerwowani. Czasami w okresie niskich wycen tacy inwestorzy mogą odczuwać strach przed zainwestowaniem środków. Traderzy, którzy nie zachowują się spokojnie podczas inwestowania, mogą w zależności od nastroju brać na siebie zbyt niskie albo zbyt wysokie ryzyko.

John Templeton nie korzystał także z analizy technicznej. Zamiast przewidzieć zachowanie rynku, skupiał się na przeprowadzaniu gruntownej analizy fundamentalnej.

Czas poświęcał na wytypowanie spółek, które są wyceniane poniżej swojej fundamentalnej wartości. Im większa była taka różnica, tym bardziej bezpieczna i potencjalnie bardziej zyskowna była transakcja. Templeton lubił zyskowne firmy o dużym potencjale na dalszy wzrost oraz posiadające bardzo dobry zarząd.

Templeton nie starał się inwestować w spółki szybko rosnące. Wynikało to z tego, że wycena takich spółek była często wysoka i już dyskontowała znaczną część przyszłych zysków. Sam starał się unikać inwestowania w spółki, które mają wyższą wycenę niż 12-14-krotność zysków za 5 lat. Czasami inwestował w typowe “niedopałki” (tj. cigar butt). Inwestował w przecenione akcje, które sprzedawał kiedy wycena zrównała się albo była blisko jej wartości wewnętrznej.

Miał dużą cierpliwość. Średni czas trzymania spółki w portfelu wynosił 4 lata. Warto pamiętać o tym, że Sir John Templeton nie był jednowymiarowym inwestorem. Potrafił kupować spółki, które były wyceniane przeciętnie, ale miały bardzo duży potencjał rozwoju. Lubił także posiadać w portfelu spółki posiadające bardzo dobry zarząd.

Templeton miał często bardzo odmienne nastawienia do kondycji giełdy niż rynek. W okresach szaleństwa zakupów bardzo często stronił od nabywania akcji. Powodem były zbyt wysokie ceny, które wynikały z przesadnego optymizmu u inwestorów. Z kolei w okresach bessy John uważał, że nastał czas promocji. Dzięki temu mógł nabyć dobrej jakości przedsiębiorstwa po bardzo okazyjnych cenach. Z tego powodu przypięto do niego łatkę “niepodążającego za tłumem”. Prawda jest jednak taka, że po prostu szukał przecenionych spółek. Nie interesowały go opinie “tłumu”.

Warto pamiętać, że jego strategia inwestycyjna nie skupiała się tylko na rynku amerykańskim. Okazji inwestycyjnych szukał wszędzie. Szczególnie tam, gdzie wyceny zachęcały do inwestowania. Jeśli John Templeton zdecydował się na zakup jakiejś firmy, to miał dużo cierpliwości. Przeciętny czas trzymania spółki w portfelu wynosił 4 lata.

Uważał, że warto także koncentrować się na tym co znamy i rozumiemy najlepiej. Mimo ogromnych aktywów pod zarządzaniem Templeton nie inwestował w “modne spółki”, których nie rozumiał. Zamiast tego preferował “nudne” firmy, które z jakiegoś powodu nie były lubiane przez inwestorów. Powody mogły być różne. Od gorszych wyników finansowych, po rynkową panikę.

Życie prywatne i poglądy na świat

W wieku 25 lat John ożenił się z Judith Folk. Miał z nią trójkę dzieci (Johna, Anne oraz Christopera). Jednak po 14 latach małżeństwa Judith zmarła w wypadku motocyklowym. Po 7 latach John Templeton ponownie się ożenił. Jego drugą żoną była Irene Reynolds Butler. Ślub miał miejsce w 1958 roku. Para nie doczekała się jednak dzieci.

John Templeton odrzucał przesadny konsumpcjonizm. Żył stosunkowo skromnie i nawet będąc multimilionerem, odrzucał latanie pierwszą klasą w samolocie. Sam uważał, że:

“zarabianie pieniędzy jest w porządku tak długo jak nie sprawia to Tobie frajdy”.

Jego styl życia w dzisiejszych czasach wydawałby się nudny. Przecież wiele osób nawet średniozamożnych non-stop bombarduje na swoich profilach społecznościowych konsumpcyjnym stylem życia.

Templeton z kolei skupiał się na szukaniu okazji inwestycyjnych, pomaganiu innym i czerpanie radości ze “zwykłego” życia. Nie kupował przesadnie drogich rzeczy, aby zaimponować innym. John Templeton zmarł na zapalenia płuc w 2008 roku. Miał wtedy 95 lat.

Warto wiedzieć, że Templeton miał podwójne obywatelstwo: brytyjskie i bahamskie. Niektórzy uważali, że powodem zrzeknięcia się amerykańskiego obywatelstwa były sprawy podatkowe. Zrzekł się w amerykańskiego obywatelstwa w wieku 56 lat, czyli w 1968 roku. W 1983 roku uzyskał tytuł szlachecki z rąk Elżbiety II.

Działalność filantropijna

John Templeton jest jednym z największych donatorów wszechczasów. Przeznaczył na cele charytatywne ponad 1 mld$. Mógł przecież te środki wydać na zakupy luksusowych willi, jachtów, odrzutowców czy zbudować sobie domową galerię sztuki. Jednak zbytek nie pasował do przekonań naszego bohatera. O wiele więcej radości sprawiała mu pomoc innym ludziom.

John utworzył także John Templeton Foundation, która koordynowała działalność charytatywną. Oprócz tego, przyznawana jest nagroda imienia Templetona. Pierwotnie nazywała się Templeton Prize for Progress in Religion. W 2001 roku zmieniono nazwę na Templeton Prize for Progress Toward Research or Discoveries about Spiritual Realities. Nagroda jest przyznawana za wybitne osiągnięcia na polu naukowym i religijnym lub moralnym. Wśród zwycięzców nagrody jest m.in. polski fizyk Michał Heller. Wśród innych odznaczonych jest m.in. Freeman Dyson.

Templeton inwestował również w edukację. W 1983 roku przekazał darowiznę na Oxford Centre for Management Studies. Darowizna była tak duża, że uczelnia w podzięce zmieniła nazwę na Templeton College. Celem wsparcia finansowego było podniesienie jakości managementu w Zjednoczonym Królestwie.

W 1984 roku Sir John Templeton założył TRT, czyli Templeton Religion Trust. Jego zadaniem było wspieranie projektów, które badały duchowość ludzką oraz wspierała inicjatywy związane z rozwojem duchowym.

Sam Sir John Templeton nie był dogmatykiem. Dostrzegał korzyść z czerpania z aspektów moralnych różnych religii. Nie przeszkadzało mu dostrzegać wartość dodaną wśród różnych religii. Od chrześcijaństwa poprzez muzułmanizm, a skończywszy na hinduizmie.

Podsumowanie:  John Templeton = skromny miliarder

Sir John Templeton jest jednym z najwybitniejszych inwestorów w historii rynków kapitałowych. Jego konsekwencja i fantastyczne wyniki w długim terminie są dowodem na to, że inwestowanie aktywne może zapewnić bardzo wysokie stopy zwrotu.

Lubił korzystać z rynkowych przecen. Takie sytuacje dawały Templetonowi szansę na zakup dobrych firm po świetnych cenach. Oczywiście, w swoim portfelu posiadał także świetnie zarządzane firmy o ciekawych modelach biznesowych. Był tylko jeden warunek, jaki musiały spełniać takie firmy – miały być wyceniane z dyskontem do wewnętrznej wartości.

Mimo tego, że chodził własnymi ścieżkami i lubił inwestować “pod prąd” był bardzo optymistyczny. Wierzył także w długoterminowy progres ludzkości. Nie był to więc typ “wiecznego niedźwiedzia”. Był optymistą, który przykłada dużą uwagę do ceny, po jakiej nabywał akcje.

Warto pamiętać, że Sir John Templeton nie stracił nosa inwestycyjnego do późnej starości. Pod koniec lat 90-tych sprzedał swój pakiet akcji spółek technologicznych. Było to tuż przed pęknięciem bańki dotcom.

W 2005 roku Sir Templeton napisał memorandum, w którym przewidywał, że w ciągu 5 lat nastanie finansowy kryzys na świecie. Doprowadzi on do problemów na rynku mieszkaniowym oraz zmniejszy poziom stóp procentowych w okolice 0. Oprócz tego spodziewał się, że w przeciągu kilku dekad nastąpi erozja tradycyjnego systemu edukacyjnego. Powodem będzie to, że coraz więcej ludzi będzie poszukiwało wiedzy przez Internet. Samo memo było przez wiele lat w obiegu tylko wewnątrz rodziny Templetonów oraz wyższego managementu Franklin-Templeton. Wspomniany tekst został upubliczniony w 2010 roku.

Co o tym sądzisz?
Lubię
50%
Interesujące
50%
Heh...
0%
Szok!
0%
Nie lubię
0%
Szkoda
0%
O Autorze
Forex Club
Forex Club jest jednym z największych i najstarszych polskich portali o tematyce inwestycyjnej - forex i narzędzi wykorzystywanych w tradingu. To autorski projekt zapoczątkowany w 2008 roku i rozpoznawalna marka ukierunkowana na rynek walutowy.