Inwestowanie w spółki groszowe. Jak lokować w nich kapitał?
Inwestowanie w spółki groszowe ma zapewne tyle samo zwolenników co przeciwników. Jest to z pewnością bardziej nietypowe przedsiębiorstwo, które z początku może wydawać się perełką na giełdzie. W teorii nie można przecież znaleźć lepszej inwestycji. Tanie papiery wartościowe można nabyć w dużej ilości, licząc na ich szybki wzrost. W tym artykule przeanalizujemy, jakie są plusy i minusy zakupu udziałów w tego typu przedsiębiorstwach.
Czym są spółki groszowe?
Spółki groszowe, to takie przedsiębiorstwa, których akcja kosztuje poniżej 1 zł. Myślę, że zdecydowaną większość tego typu firm znajdziemy raczej w alternatywnym systemie obrotu, czyli NewConnect, rzadziej natomiast na rynku regulowanym GPW. Spółki te są w taki sposób wyceniane przez rynek z wielu powodów. Inwestycje w nie wymagają nie tylko wprawy czysto analitycznej, w analizowaniu sprawozdań finansowych i innych dokumentów spółki. Warto oprócz tego zapoznać się z szerszą historią samego papieru wartościowego.
Spółki groszowe mają to do siebie, że wabią inwestorów wysokimi stopami zwrotu. Nie ma się co dziwić. Jeżeli walor danego przedsiębiorstwa, którego udział kosztuje 50 groszy, wzrośnie o 1 gr wówczas notowania idą o 2% w górę. Jest to “ładnie” wyglądająca i dość obiecująca stopa zwrotu, natomiast analityki takich spółek nie można traktować jak loterii.
Tylko dla profesjonalistów?
Nie powiedziałabym, że spółki groszowe są wyłącznie zarezerwowane dla profesjonalnych i doświadczonych inwestorów. W dużej mierze zależy to od indywidualnych preferencji. Nie mniej jednak nie ma co ukrywać, że ryzyko jest większe od lokowania kapitału w stabilne przedsiębiorstwa.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Przewodnik po zarządzaniu ryzykiem dla inwestujących w akcje
Warto omijać złote porady z serwisów i newsletterów. Nawet najwięksi inwestorzy radzą, by unikać wszelkich rekomendacji. ‚Groszówki’ są specyficznym rodzajem spółek. Wszelkie newslettery, które zachęcają do zakupu niestety mają przysłowiowy “drobny druczek”. Autor często otrzymuje profity z tytułu uzyskania potencjalnych inwestorów. Nie ma w takim sposobie zarobkowania niczego złego, nie mniej jednak trzeba uważać na tego typu oferty. Z równie dużą ostrożnością należy traktować “rekomendacje” internetowych forów dyskusyjnych. Pamiętajmy, że ewentualne niepowodzenie inwestycji jest wyłącznie wynikową naszych decyzji. Nie warto zatem opierać ich o niepełne informacje lub ogólne opinie.
Chciwość nie da zarobić
Potencjalną zachętą do inwestowania w akcje spółek groszowych jest możliwość szybkiego zysku, o wysokiej stopie zwrotu z zainwestowanego kapitału. W historii notowań takich przedsiębiorstw znajdziemy spektakularne wzrosty kilkudziesięcioprocentowe, niekiedy nawet powyżej 100%. Warto jednak przestrzec przed tego typu chciwością. Popyt na tego typu akcje jest mocno ograniczony. W związku z tym sprzedaż ich na poziomie 20-40% zysku z papierów wartościowych jest optymalna i relatywnie bezpieczna. Z jednej strony pozbawiamy się dalszych, potencjalnych zysków, z drugiej zaś zabezpieczamy się przed ewentualnym cofnięciem lub brakiem zainteresowania ze strony kupujących.
Niekiedy też sam zarząd spółki jest jedną z ciężkich “psychologicznych” barier do przeskoczenia. Mówię tu o bezwzględnej wierze wobec wszelkim zapowiedziom np. o poprawie sytuacji, podczas gdy realia rynkowe skutecznie im zaprzeczają. Warto mieć na uwadze, że zarząd spółki jest takim organem, któremu zależy na pozyskaniu finansowania zewnętrznego, z uwagi na często mniejszy koszt kapitału w porównaniu do kredytów bankowych.
Co z płynnością?
Spółki groszowe w dużej mierze notowane są w alternatywnym systemie obrotu, poza rynkiem regulowanym GPW. W związku z tym popyt na nie jest dużo bardziej ograniczony niż na znane, notowane na rynku regulowanym przedsiębiorstwa. Jak znaleźć spółki groszowe o akceptowalnym poziomie płynności? Najlepiej jest zwrócić uwagę na obroty. Optymalne, dzienne obroty dla przedsiębiorstw, których papier wartościowy nie schodzi poniżej 50 gr za akcję (tych poniżej raczej zalecamy unikać) to ok. 100 tys zł. Jest to mocno umowna granica. Przy tego typu inwestycjach trzeba przekalkulować sobie ryzyko, jakie wiąże się z niemożliwością wyciągnięcia zainwestowanego kapitału w akcje.
Dobrym pomysłem może okazać się handel na tzw. niewielką skalę. Wiadomo, że mniejsza kwota inwestycji równa się mniejszym zyskom, jeżeli faktycznie się powiedzie. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że oznacza ona również mniejszą potencjalną stratę, gdy papiery wartościowe groszówki okażą się inwestycyjnym niewypałem. Moglibyśmy dostosować się do ogólnego założenia, jakie wskazuje nam choćby Timothy Sykes, sugerując byśmy nie angażowali w zakup akcji więcej środków niż 10% ich dziennego obrotu.
Szanse powodzenia
Do spółek groszowych trzeba podejść jak do każdej innej spółki notowanej na GPW z tym wyjątkiem, iż należy to zrobić ze szczególną ostrożnością, z uwagi na większe ryzyko. Co oznacza stwierdzenie “jak do każdej innej notowanej na GPW”? Jest to o tyle ważne, by ją najpierw przeanalizować i ocenić realne szanse powodzenia przedsięwzięcia. Zakochanie się w innowacyjnym pomyśle, czy obietnicach zarządu może doprowadzić nas do trzymania w swoim portfelu papierów przedsiębiorstwa, które lada dzień może wypaść z obrotu. Nie powiedziałbym zatem, że spółki groszowe są wyłącznie przeznaczone dla profesjonalistów. Wydaje mi się, że swobodnie mogą się nimi interesować (dalej inwestować) osoby, które mają świadomość podejmowanego ryzyka.