„Poprawna ocena sytuacji, nie gwarantuje sukcesu” – Bartosz Sawicki o pracy analityka.
Bartosz Sawicki to kolejny bohater serii wywiadów, w którym chcemy odkryć meandry pracy analityka na rynku walutowym. Obecnie pracuje jako szef zespołu analitycznego TMS Brokers. Warto dodać, że jest tegorocznym zwycięzcą nagrody na najlepszego analityka na gali Invest Cuffs, a jego prognozy były wielokrotnie doceniane przez Bloomberg’a, czy gazetę Parkiet. Zapraszam do zapoznania się z jego spojrzeniem na rynkową rzeczywistość, a Bartoszowi przy okazji dziękuję za inspirujący wywiad.
Przeczytaj koniecznie: „Trzeba sobie ufać” – Wywiad z Dorotą Sierakowską
1. Wielu naszych czytelników ciekawią historie – przede wszystkim, początki kariery i zainteresowań znanych analityków. Czy mógłbyś opowiedzieć skąd u Ciebie pojawiło się zainteresowanie rynkami?
W przedszkolu obejrzałem „Wall Street” z Michaelem Douglasem. Wtedy zrozumiałem co chcę w życiu robić. Oczywiście żartuję. Częsta (typowa) ścieżka od rynku akcji na rynek walutowy w moim przypadku nie do końca miała miejsce. Szczególnie interesowały mnie od zawsze nauki społeczno–ekonomiczne, zagadnienia związane z transformacją ustrojową. Tą drogą dotarłem do tematyki kryzysów walutowych, finansów międzynarodowych, a w konsekwencji rynku walutowego. Zanim rozpocząłem karierę w branży finansowej współpracowałem z Gazetą Giełdy Parkiet. Tam złapałem bakcyla na dobre i mocniej zainteresowałem się rynkiem kapitałowym, poznając go od podszewki: rozmów z zarządami spółek, wizyt na GPW.
2. Czy mógłbyś powiedzieć jak wygląda Twój „typowy” dzień w pracy?
Rynki finansowe to pasja, a praca analityka wymaga pełnego zaangażowania i pogodzenia się z życiem w rytmie wyznaczonym przez rynki finansowe. Zazwyczaj od razu po przebudzeniu sprawdzam przebieg notowań i najważniejsze wiadomości ze świata. Dzięki temu do biura nie przychodzę „zielony”, ale z pewnym zarysem przemyśleń. Nie licząc wydarzeń takich jak posiedzenia FOMC, dla mojego zespołu godziny poranne zawsze są najbardziej intensywne i pracowite. Pierwsze raporty i komentarze publikujemy w serwisie analitycznym TMS NonStop jeszcze przed 8:00. Już o 8:30 prowadzimy dla naszych klientów poranne webinary z cyklu „Rynkowe Espresso”. Jednym słowem: od rana na najwyższych obrotach. Oczywiście w godzinach południowych, gdy „Londyn idzie na lunch” jest chwila oddechu. Zasada jest prosta: ilość i intensywność naszej pracy dyktuje natężenie rynkowych wydarzeń i zmienności na rynku. Dodaje to jednocześnie pierwiastek nieprzewidywalności. Nie można pominąć obowiązków o korporacyjnym i administracyjnym charakterze. Od 6 lat pełnię funkcję kierownika Departamentu Analiz w TMS Brokers. Wiąże się to również z dużą ilością spotkań, ale również dokumentów i raportów do wypełnienia.
3. Zawód analityka nieodłącznie jest związany z publikowaniem swoich analiz, przez co narażasz się na krytykę w razie niepowodzenia. Czy zdarzało Ci się, szczególnie na początku kariery przejmować nieprzychylnymi komentarzami? Jak do tego podchodzisz?
Przytoczę anegdotę z mojego dziennikarskiego epizodu. Pierwszego dnia w redakcji musiałem napisać tekst o małej spółce, wcześniej nie znałem nawet jej nazwy. Nic skomplikowanego, króciutka relacja z konferencji wynikowej, ale dla żółtodzioba studiującego na kierunku ekonomicznym było to gigantyczne wyzwanie. Przysłowiowy skok na głęboką wodę. Gdy następnego dnia w ręku trzymałem gazetę z własnym tekstem czułem dumę. Wystawienie na publiczną ocenę szybko stało się normą, a epizod pracy w gazecie sprawił, że relacje z mediami są jedną z moich ulubionych części obowiązków.
Jednocześnie pracując na rynkach finansowych musimy zaakceptować fakt, że nie zawsze będziemy mieli rację, a nawet, że poprawna ocena sytuacji nie gwarantuje sukcesu. Uważam, że – podobnie jak inwestorzy – z porażek musimy wyciągać wnioski, ale ich nie rozpamiętywać. O stop lossie powinniśmy myśleć jak o wybawieniu od błędnej decyzji inwestycyjnej i minimalizacji straty, a nie jak o porażce.
4. Czy inwestujesz na swój rachunek? Może masz taką transakcję, jaka szczególnie zapadła Ci w pamięć?
Kombinacja przepisów unijnych i krajowych oraz wewnętrznych regulacji TMS Brokers praktycznie odbiera możliwość inwestowania na własny rachunek. Tym bardziej, że dla naszych klientów prowadzę portfel rekomendacji inwestycyjnych „Wykres Dnia”. W jego ramach wydaję kilkadziesiąt rekomendacji rocznie. W ostatnich tygodniach szczególnie mocno zapadła mi w pamięć rekomendacja kupna EUR/USD podczas trwania konferencji prasowej Mario Draghiego. Wymagała ona błyskawicznej oceny sytuacji w dużym stresie. Dotyczył on także momentu zamykania modelowej transakcji, a ten miał miejsce już po godzinie.
5. Na początku naszej drogi inwestycyjnej często stajemy przed dylematem jaki rodzaj analizy wybrać. Opowiedz w jaki sposób Ty analizujesz rynki? Jesteś zwolennikiem analizy technicznej czy fundamentalnej? A może masz złoty środek między nimi?
Na rynku pracy jest pewnie z tysiąc różnych stanowisk, w nazwie których pojawia się analiza. Myślę, że sedno naszej pracy lepiej oddaje termin strateg walutowy. Sposób naszego działania najlepiej opisać można na przykładzie przytoczonej już rekomendacji. Z jednej strony uważaliśmy, że prezes EBC powiedział już wszystko, co mogłoby zagrozić wspólnej walucie. Jednocześnie kurs, pomimo ostrego spadku, nie przebił ważnego dołka. Dopiero połączenie obydwu obserwacji przerodziło się w pomysł na transakcję. Nasze spojrzenie na fundamenty, sytuację techniczną, rynkowe pozycjonowanie, sentyment i finanse behawioralne to swoiste filtry, przez które przepuszczamy każdy pomysł inwestycyjny.
6. Jednym słowem, masz dość szerokie i elastyczne podejście do analizy rynku. W jednym z wywiadów powiedziałeś, że rynek surowcowy to Twój “konik”. Czy w Twojej opinii ma on szansę na większą atencję wśród inwestorów w najbliższym czasie?
Jednym z obszarów, którymi się zajmuje zawodowo jest rynek surowcowy. Jestem jego pasjonatem, ale nie stawiam go ponad rynkiem walutowym. Ten był, jest i będzie w centrum mojego zainteresowania. Wracając do rynków surowcowych: charakteryzują się one długimi trendami i silnymi korektami. Są podatne na szoki podażowe i popytowe. W tej chwili, w przypadku szczególnie mi bliskich płodów rolnych i soft commodities przeważa stan długotrwałej nadpodaży poszczególnych towarów. Skutkuje on wysokimi zapasami i niskimi cenami. Myślę, że dopiero przechodzenie do stanu deficytu (pewnie najbliżej ma do tego cukier) wywoływać będzie trendy o sile przyciągającej szersze grono inwestorów, ale nie sądzę by na trwałe wyszły one z niszy. Taką ocenę potwierdza chociażby wzrost popularności inwestycyjnej złota i innych metali szlachetnych w horyzoncie ostatniego roku. Trend działa jak magnes.
7. Na koniec bardzo klasyczne pytanie. Jakiej rady udzieliłbyś osobie, która marzy o karierze analityka? Czy są takie umiejętności, cechy charakteru, czy temperament, które gwarantują sukces w tej branży?
By być obiektywnym, w odpowiedzi na to pytanie chciałbym udzielić bardziej w oparciu o obserwowane przeze mnie kariery kilkunastu osób, które w młodym wieku odbyły staże w prowadzonym przeze mnie Departamencie niż własne doświadczenie. Bardzo ważna jest kultura i etyka pracy. Np. osoby odpowiedzialne za prognozowanie makroekonometryczne wskaźników ekonomicznych muszą być pogodzone z tym, że częścią ich obowiązków na starcie kariery będzie żmudne budowanie baz danych. Nie wolno stawiać też znaku równości „inwestor = analityk.” Inwestując na własny rachunek możemy robić to w oparciu o dowolne metody. Natomiast analityk techniczny nie może stwierdzić, że nie będzie w ogóle zgłębiał jakiejś teorii. Oczywiście, może nie stosować chmury Ichimoku, ale ta metoda powinna wchodzić w skład dostępnego mu instrumentarium. Po trzecie analitycy muszą pamiętać, że nie są bytami niezależnymi: bardzo często tworzymy treści dla inwestorów indywidualnych. Powinny one być zrozumiałe i przystępne.
Dziękuję za rozmowę!