Australia chce wprowadzić własne regulacje „ESMA”
Australijski nadzór finansowy, ASIC, przedstawił projekt, który zakłada wprowadzenie interwencji produktowej dla instrumentów Forex/CFD podobnych do europejskich. Na skutek zmian ma zostać ograniczona wysokość dźwigni finansowej, a także wprowadzona większa protekcja detalistów.
Konsultacje do 1 października
ASIC proponuje ograniczyć dźwignię do maksymalnie 1:20, wprowadzić zakaz oferowania instrumentów opcji binarnych, wprowadzić ochronę przed ujemnym saldem, a także ograniczyć marketing i ujednolicić obowiązki informacyjne o ryzyku. Są to niemalże bliźniacze pomysły, które wprowadził paneuropejski regulator ESMA w ubiegłym roku.
Proponowana dźwignia finansowa ma wynosić:
- 1:20 – dla par walutowych i złota,
- 1:15 – dla indeksów giełdowych,
- 1:10 – dla towarów (z wykluczeniem złota),
- 1:5 – dla pozostałych aktywów (m.in. CFD na akcje),
- 1:2 – dla kryptowalut.
Termin konsultacji i dyskusji na temat projektu upływa 1 października tego roku. Jeśli nie pojawią się nowe pomysły, to istnieje duża szansa, że zmiany wejdą w życie jeszcze w tym roku.
Ucieczka na Seszele?
Australia jako kraj liczący niespełna 25 milionów mieszkańców, okazała się wyjątkowo chłonnym rynkiem. Stosunkowo duża liczba działających tam brokerów, wysokie standardy obsługi i (póki co) wysoka dźwignia, przyciągnęły wg niektórych szacunków ponad milion traderów z całego świata. Czy teraz nagle się to zmieni?
Wiadomo, że brokerzy australijscy nie siedzą z założonymi rękoma. Większe firmy już w czerwcu tego roku poinformowały o możliwości przeniesienia kont swoich klientów na niezmienionych (a czasem bardziej preferencyjnych) warunkach pod inną jurysdykcję jak np. Seszele, czy St. Vincent i Grenadyny. Tym sposobem Australijczycy chcą utrzymać obecne warunki handlu dla klientów utrzymując ten sam standard obsługi.