Inwestowanie w przyszłość energii – co nas czeka? Peter Garnry [Wywiad]
Zielona energia stała się niezwykle modna, ale i wręcz niezbędna. Jednak nadal jej udział w rynku względem innych metod pozyskiwania energii jest zbyt mały. Jakich trendów możemy spodziewać się w przyszłości? Dyrektor ds. strategii rynków akcji w Saxo Banku, Peter Garnry, odpowiada na szereg pytań dotyczących przyszłości energii i branży energetycznej w związku z zieloną transformacją.
O Autorze
Peter Garnry – dyrektor ds. strategii rynków akcji w Saxo Banku. Opracowuje strategie inwestycyjne i analizy rynku akcji, a także poszczególnych spółek, stosując metody statystyczne i modele. Garnry tworzy Alpha Picks dla Saxo Bank, miesięcznik w którym wybierane są najbardziej atrakcyjne spółki w USA, Europie i Azji. Wnosi także wkład w kwartalne prognozy Saxo Bank i coroczne „szokujące prognozy”. Regularnie udziela komentarzy w telewizji, w tym CNBC i Bloomberg TV.
Akcje spółek z branży „zielonej energii”
Wszędzie słyszymy o zielonej transformacji i jest to ważny temat również na rynkach. Jakbyś jednak ty, jako inwestor, zaangażował się w sektorze zielonej energii?
Peter Garnry: Odpowiedzią jest po prostu pewna dywersyfikacja. Podobnie jak w każdej innej branży, dość trudno nie tylko wybrać najlepszą technologię, ale także długoterminowego zwycięzcę. Jest to wykonalne, ale wymaga sporo pracy i niekiedy trzeba zmienić zdanie w miarę upływu czasu, gdy zmieniają się nastroje. Zasadniczo mamy dwie możliwości, aby zbudować zdywersyfikowany portfel w ramach tego sektora: pierwsza z nich to wybór funduszu notowanego na giełdzie – ETF, który oferuje ekspozycję na energię odnawialną, np. iShares Global Clean Energy. Drugą opcją jest szukanie inspiracji gdzie indziej, np. w naszym koszyku zielonej transformacji. Takie rozwiązanie wymaga jednak nieco więcej pracy i warto podkreślić, że nasza definicja zielonej transformacji nie ogranicza się wyłącznie do zielonej energii jako takiej.
Sprawdź: 5 najbardziej zyskujących ETF-ów z branży odnawialnej energii
Skoro już o tym mowa, jak definiujesz zielone akcje?
PG: Kluczowym kryterium jest to, czy dane akcje mają pozytywne oddziaływanie netto na środowisko. Żyjemy w świecie, w którym zmierzamy w kierunku zerowej emisji dwutlenku węgla netto w okolicach 2050/2060 r., w zależności od kraju. Aby dane akcje można było uznać za „zielone”, muszą pozytywnie wpływać na realizację tego celu. W naszym koszyku zielonej transformacji mamy również spółki, które działają w obszarze, który można określić mianem usług środowiskowych. Mogą to być spółki, które pomagają w oczyszczaniu wody, recyklingu określonych materiałów itp., co naszym zdaniem jest korzystne dla naszej planety – a ponadto mamy oczywiście spółki produkujące energię niskoemisyjną, taką jak energia wiatrowa, słoneczna itp.
Dlaczego w 2021 r. sektor zielonej energii odnotował gorsze wyniki niż sektor paliw kopalnych?
PG: Przede wszystkim, jeżeli spojrzeć z nieco szerszej perspektywy na ostatnie dwa lata, to zielona energetyka osiąga o wiele lepsze wyniki niż jej „czarne” odpowiedniki. Rozbieżność polegająca na tym, że w 2021 r. z jednej strony mamy duży nacisk na ekologię, a z drugiej strony sektor zielonej transformacji radzi sobie gorzej niż akcje tradycyjnych spółek energetycznych, powinna być postrzegana raczej jako krótkoterminowy okres przejściowy, niż jako trend. Ubiegły rok był przełomowy dla sektora zielonej energii, co przełożyło się na wyższe wyceny, natomiast kryzys Covid-19 mocno negatywnie wpłynął przede wszystkim na branżę naftową. W efekcie na początku 2021 r. branża naftowo-gazowa wyceniana była nisko, natomiast branża zielona wyceniana była wysoko. Jeżeli dodamy do tego rosnące ceny surowców w 2021 r., które negatywnie wpłynęły na produkcję infrastruktury zielonej energetyki, takiej jak wiatraki czy panele słoneczne, które charakteryzują się wyższymi kosztami produkcji, otrzymamy odpowiedź na pytanie, dlaczego czarna energia prześcignęła zieloną pomimo dużego nacisku na rozwiązania przyjazne dla środowiska. Czynniki te z czasem się zrównoważą i dlatego nie należy postrzegać tego zjawiska jako czegokolwiek więcej, niż krótkoterminowe potknięcie techniczne.
Ogólnie rzecz biorąc, jakie są plusy i minusy inwestowania w akcje związane z zieloną energią?
PG: Historyczną przewagą sektora zielonej energii jest to, że każdy wielki skok w najnowszej historii ludzkości został zapoczątkowany przez innowacje, które doprowadziły do powstania jednych z największych sektorów gospodarki na świecie. Jesteśmy przekonani, że w przyszłości wyzwania środowiskowe, z którymi zmaga się nasza planeta, rozwiązywane będą przez największe firmy na świecie. Podobnie jak dzisiejsze największe spółki odegrały kluczową rolę i wdrażały ważne innowacje w obszarze technologii informacyjnej, technologii mobilnej, energetyki i transportu. Kiedy ludzkość staje przed jakimś wyzwaniem, zawsze znajdzie się ktoś, kto wymyśla nowe rozwiązania i zarabia na tym pieniądze.
Inwestowanie w sektor zielonej energii staje się trudne, kiedy chcemy iść w kierunku bardzo specyficznej technologii albo kiedy mamy krótki horyzont czasowy. Istnieje wiele różnych źródeł energii, które mogą wygrać ten wyścig – wiatr, słońce, energia wodna, a nawet energia jądrowa czy termojądrowa – jednak bardzo trudno jest dziś przewidzieć, które technologie wyjdą na prowadzenie. Równocześnie byliśmy świadkami pęknięcia baniek spekulacyjnych w branży zielonej energii m.in. w latach 2007/2008 i taka sytuacja będzie się powtarzać. Dlatego jest to tak naprawdę branża, w której korzyści inwestorom przyniosą dopiero dywersyfikacja i długi horyzont czasowy.
Wydaje się również, że powinniśmy uważać na zjawisko określane jako „ekościema” czy greenwashing. Na czym ono polega?
PG: Aby odpowiedzieć na to pytanie, pozwolę sobie zacytować wiceprezesa Berkshire Hathaway, Charliego Mungera, który powiedział „pokaż mi zachętę, a ja pokażę ci wynik”. Wyraźnie widać, że w dzisiejszych czasach firmy zachęcane są do bycia eko. I to jest oczywiście dobra rzecz. Jednak wiąże się to również z ryzykiem, że firmy zaczną kreować się na ekologiczne, mimo że nimi nie są – a ogólny system zarządzania w tym zakresie jest wciąż na stosunkowo wczesnym etapie. Stąd właśnie pochodzi pojęcie ekościemy, zielonego kłamstwa, czyli greenwashing. To działanie przedsiębiorstw, które twierdzą, że są ekologiczne, nie mając na to prawdziwych dowodów. To zjawisko, którego nie tylko inwestorzy, ale i wszyscy ludzie powinni być świadomi.
Które akcje związane z zieloną transformacją odniosły największy sukces w 2021 r.?
PG: Dla zielonego sektora był to dość dramatyczny rok. Stosunkowo mocno ucierpiała w tym roku energetyka słoneczna, przede wszystkim ze względu na wzrost cen surowców, który negatywnie wpłynął na wszystkie sektory produkcji energii. Obszary zielonej transformacji, które odniosły największe sukcesy w 2021 r., to sektor usług w zakresie zielonej transformacji oraz branża baterii i magazynowania energii, co ma sens, ponieważ jest ona powiązana z rozwojem branży pojazdów elektrycznych.
Pomimo zdecydowanego zwrotu w kierunku czystej energii nadal wydaje się, że firmy z branż związanych z paliwami kopalnymi, takich jak górnictwo, gazownictwo czy branża naftowa, są uważane za jedne z najlepszych inwestycji. Dlaczego tak jest?
PG: Jak już wcześniej wspomniałem, korekta, którą obserwujemy w 2021 r. pomiędzy branżą paliw kopalnych a obszarem zielonej energii powinna być postrzegana jako techniczne zdarzenie o charakterze przejściowym, a nie jako przyszły trend. To powiedziawszy, założenie, że ropa i gaz odejdą w najbliższej przyszłości do lamusa nie jest realistyczne. Surowce te pozostaną niezbędnym elementem naszej codzienności jeszcze przez wiele lat.
Co twoim zdaniem będzie kolejnym przełomowym trendem w kontekście zielonej energii?
PG: W połowie sierpnia wziąłem udział w dyskusji z prezesem firmy Vestas, Henrikiem Andersenem i z naszym dyrektorem ds. inwestycji, Steenem Jakobsenem. Zastanawialiśmy się, czy wiatraki są już bliskie osiągnięcia maksymalnych rozmiarów. Henrik nie podzielał tego poglądu, a zna tę branżę lepiej niż ktokolwiek inny, jednak w pewnym momencie wiatr osiągnie granice swoich możliwości. To samo dotyczy energii wodnej – większość najlepszych miejsc na świecie pod elektrownie jest już wykorzystana. W odniesieniu do energii słonecznej istnieją liczne okazje, które należy wykorzystać, droga do opracowania bardziej efektywnych paneli słonecznych jest już wytyczona i potencjał jest ogromny, nawet jeżeli znajduje się obecnie pod presją spowodowaną wzrostem cen surowców. Uważam, że energia jądrowa również zyskuje na popularności, a UE zaczyna się przekonywać do korzystania z niej jako z zielonego źródła energii, ponieważ nie wiąże się z emisją CO2. Moim zdaniem jednak, mimo iż prace nad nią trwają już od dłuższego czasu, to energia termojądrowa może być kodem, który powinniśmy złamać. Rozszyfrowanie tego kodu zapewniłoby nam źródło energii o ogromnym potencjale.
Ujęcie makroekonomiczne
Z perspektywy makroekonomicznej zmniejszenie śladu węglowego na świecie jest ważne, ale może okazać się bardzo kosztowne. Jak mogłoby to wpłynąć na rządy i na zwykłych ludzi pod względem finansowym?
PG: Na poziomie ogólnym zielona transformacja opiera się na dwóch filarach: na szybkim wzroście odnawialnych źródeł energii oraz na elektryfikacji społeczeństwa, która obejmuje wiele filarów podrzędnych, jednak głównym z nich są obecnie pojazdy elektryczne. Oczywiście może to wpłynąć na sposób, w jaki żyjemy, np. poprzez korzystanie z samochodów elektrycznych. Jednak z perspektywy finansowej w pełni zgadzam się z prezesem BlackRock, Larrym Finkiem, który powiedział, że przejście na zieloną energię jest tym obszarem rozwoju gospodarczego, który wywiera największą presję na wzrost inflacji. Tak więc w tym sensie transformacja może przyczynić się do ogólnego wzrostu cen w społeczeństwie. Już teraz obserwujemy wzrost inflacji, jednak transformacja energetyczna może ją jeszcze bardziej wywindować. Mimo to nie uważam, że okres podwyżek cen spowodowany przejściem na rozwiązania przyjazne dla środowiska będzie bardzo długi. Równocześnie musimy pamiętać, że zmiany klimatyczne jako takie pociągają za sobą wysoką cenę. Susze, powodzie, pożary i inne katastrofy naturalne spowodowane globalnym ociepleniem nie są tanie. Dlatego mimo iż ta kalkulacja jest trudna, musimy pamiętać, że to względna różnica kosztów tych dwóch scenariuszy odzwierciedla realny koszt przejścia na zieloną energię.
Czy inwestorzy mają powody, aby się obawiać inwestowania w rozwiązania z zakresu zielonej energii, które są mocno subsydiowane przez rządy?
PG: Wszystko w dłuższej perspektywie musi być opłacalne, jednak jako inwestor chciałbym na to spojrzeć z drugiej strony. Miejsca, w których rządy dofinansowują takie projekty, są obszarami, które chcą traktować priorytetowo, a zatem są to miejsca, w których można zarobić.
Czy „zielona rewolucja” może przyczynić się do wzrostu zatrudnienia? Czy Wielką Brytanię może czekać rewolucja w zakresie miejsc pracy dla pracowników wykwalifikowanych, w szczególności w dawnych okręgach przemysłowych?
PG: Historia ekonomii pokazuje, że ona stale się zmienia i ewoluuje i nie ma wątpliwości, że zmiana źródeł energii spowoduje zwolnienia w jednych branżach, a wakaty w drugich. Uważam, że zielona transformacja będzie miała pozytywny wpływ netto na tworzenie miejsc pracy. Jeszcze przez wiele lat będzie istniało zapotrzebowanie na pracowników w branży naftowej i gazowej, a umiejętności niezbędne w tych sektorach powinny łatwo przekładać się na pracę w sektorze zielonej energii. Istnieją zatem wszelkie powody po temu, aby postrzegać zieloną transformację jako szansę na stworzenie większej liczby miejsc pracy dla wykwalifikowanych pracowników.