Walutowe podsumowanie tygodnia. Komu rynek dał zarobić?
W ciągu pięciu ostatnich sesji sporo działo się na parach walutowych, które występowały w parze z dolarem. Obserwowaliśmy drastyczny wzrost zmienności, który dochodził do blisko 4-5%, a sesje kończyły się zwykle +2% na korzyść amerykańskiego pieniądza. Aprecjacja ta oczywiście była wynikiem wzrostu globalnej awersji do ryzyka. Kapitał migrował głównie z akcji rynków wschodzących w aktywa USA, które są uznawane za bezpieczne przystanie podczas wszelkich obaw o globalną koniunkturę. Jakie waluty podczas ostatnich sesji zyskały na wartości? Czy w następnym tygodniu czekają nas kontynuacje tych tendencji, czy może jednak czeka nas korekta obecnych ruchów? Zapraszamy do krótkiego podsumowania.
Europa w centrum uwagi
O ile z ostatnich doniesień wynika, że sytuacja w Chinach jest w miarę opanowana, tak nie można tego powiedzieć o Europie. Stary Kontynent stał się epicentrum rozwoju wirusa. Myślę, że nie ma konieczności przytaczania historii, jaka jest związana z epidemią rozprzestrzeniającą się we Włoszech. Myślę, że w obecnym natłoku informacji, każdy czytelnik jest w miarę na bieżąco z obecną sytuacją w kwestii, chociażby liczby zachorowań.
Europejski Bank Centralny wraz z “lokalnymi” bankami centralnymi dokłada wszelkich starań, by zniwelować skutki epidemii. Więcej na ten temat piszemy w osobnym artykule. Teraz przyjrzymy się temu, jak działania te decyzje wpłynęły na euro.
Sama zapowiedź dokonania operacji skupu aktywów praktycznie odbiła się bez echa na rynku walutowym i notowaniach europejskiej waluty. Nie są to zbyt przekonujące wieści dla inwestorów bądź są silnie przytłumione przez temat pandemii. Być może jak kwestia ta zejdzie na plan dalszy i gdy program skupu zacznie osiągać coraz większe rozmiary, pojawią się ruchy aprecjacyjne na EUR. Wycena optymistycznych wiadomości z EBC, może przesunąć się po prostu w czasie.rynek
Eurodolar zatrzymał się obecnie w okolicach ostatniego dołka przy cenie 1.06514. Lekko od niego odbił, aczkolwiek zakładając utrzymanie się obecnego sentymentu przez kolejny tydzień, być może jest to dobra okazja do zajęcia krótkiej pozycji. Gołym okiem widać, że trend jest silnie spadkowy. Wypłaszczenie średnich i wybicie szczytu powyżej ostatniego, potwierdzonego dołka, da szansę dla euro na odrobienie części strat.
Rynek pracy może załamać dolara
Dolar bez wątpienia był najsilniejszą walutą ostatnich dni. Jeszcze kilka tygodni temu, mówiliśmy o bardzo dobrych odczytach pochodzących z amerykańskiego rynku pracy. Zgodnie z tym, czym kieruje się Rezerwa Federalna, poziom wniosków o zasiłek dla bezrobotnych jest kluczową wskazówką do oceny potencjału i siły gospodarczej USA. Wizja utrzymania fantastycznych odczytów nie potrwała długo. Jak można się domyślić skończyła się wraz z pierwszymi objawami epidemii w USA. Ostatnie odczyty tego wskaźnika odnotowały największy skok wzrostowy, praktycznie od 2017 roku. Mówimy o poziomie 281 tys. wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, gdy wcześniejsza publikacja wynosiła raptem 212 tys. Czy ta informacja będzie w stanie wyhamować nieco aprecjację dolara? Wydaje mi się, że raczej nie. Jeżeli dane te rosłyby kolejny miesiąc z rzędu, faktycznie mielibyśmy do czynienia z jasnym sygnałem pogorszenia koniunktury w Stanach Zjednoczonych. Tak spory progres poczyniony przez liczbę wniosków o zasiłek, z pewnością jest reakcją na koronawirusa. Nie mniej jednak istnieje takie prawdopodobieństwo, że tak duży wzrost będziemy widzieli wyłącznie teraz, gdy epidemia nabiera przysłowiowego wiatru w żagle.
Nie mniej jednak spekulacje w tej kwestii odłożymy na bok, z uwagi na to, że prognozowanie czegokolwiek w obecnych czasach jest niezwykle utrudnione. Przyjrzymy się natomiast jednemu z ciekawszych wykresów tygodnia, związanych z dolarem – USD/JPY.
Silne umocnienie dolara wobec jena widać gołym okiem. Na notowaniach utworzyły się dwa szczyty, które mogłyby sugerować odwrócenie obecnej tendencji. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że dolar jest w silnym sentymencie wzrostowym, spodziewałabym się raczej korekty obecnego kursu i dalszej aprecjacji USD.
Globalna niemoc osłabia złotego
Paraliż gospodarczy trwa w najlepsze. Problem wychodzi od dolara, gdyż stanowi on bardzo duży procent światowej wymiany. Przedsiębiorstwa, które nie mogą przez instytucje kredytować się na szerszą skalę, czy przedłużać już zaciągniętych zobowiązań w USD, będą starały się pozyskać je z innego źródła. Transakcje spot i cały rynek natychmiastowy będą głównym centrum zainteresowania firm, które dokonując właśnie tam zakupu USD, będą masowo windować cenę dolara. Zjawisko to można by było nazwać krótkoterminowym popytem, natomiast biorąc pod uwagę czas, w jakim swobodnie może dalej szerzyć się epidemia, urąga tej krótkoterminowości. Na tej sytuacji oczywiście bardzo dużo traci złoty. Reakcja RPP i obniżenie stóp procentowych nie był żadnym impulsem do umocnienia złotówki. Niestety światowa, luźna polityka gospodarcza doprowadziła do masowego wzrostu zadłużenia. Wysoki popyt na dolara będzie w najbliższym czasie niekorzystny dla złotówki.
Patrząc na wykres USD/PLN trudno już mówić o odbijaniu/dobijaniu od/do psychologicznych poziomów. Zostały one już dawno przekroczone. Po pięciu ostatnich sesjach za dolara zapłacimy dziś 4,2303 zł.