Początkujący
Teraz czytasz
Niski depozyt na trading Forex. Przeszkoda czy wyzwanie?
0

Niski depozyt na trading Forex. Przeszkoda czy wyzwanie?

utworzył Adam Kondracki8 maja 2019

Wielu początkujących traderów boryka się z problemem braku gotówki, którą mogliby przeznaczyć na trading. Powiedzmy sobie szczerze, nie wszyscy, a w zasadzie większość z nas nie może pozwolić sobie na rozpoczęcie handlu z kwotami rzędu kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy. Odradzam w tym miejscu branie pożyczek czy to u rodziny, znajomych czy w banku zaraz po lekturze kilku książek. Nie wierzcie w szybkie zyski, uczcie się na błędach innych. Na początku większość traci. Niech to jednak Was nie zniechęca.

W tym artykule przyjrzymy się temu zagadnieniu i przekonamy, czy 3 lub 4-cyfrowe sumy dają szansę na skuteczną naukę tradingu, zastosowanie w praktyce zasad zarządzania kapitałem i regularne wypracowywanie zadowalającego zysku.

Mało, czyli ile?

Są różne rodzaje małych kont tradingowych. Są konta standardowe, mini, micro a także kwotowane w centach zamiast dolarów. Z jednej strony konta w centach dają lepsze możliwości zarządzania kapitałem a sam fakt, że na rachunku mamy 10000 jednostek waluty (centów) zamiast 100 (dolarów) daje przyjemne uczucie obracania wysokimi nominałami. Jak już wspominałem, konta centowe pozwalają na precyzyjniejsze dobranie wysokości pozycji przy tej wielkości kapitału, co jest ważne przy zarządzaniu ryzykiem.

Czy niski depozyt skłania do hazardu?

Niski depozyt na rachunku inwestycyjnym niestety bardzo często prowadzi do frustracji z powodu niskich zysków w odniesieniu do poniesionych kosztów, jakimi są czas nauki oraz trwania samej inwestycji (oczekiwania na rozstrzygnięcie wyniku transakcji). Gdy mimo długiego czasu oczekiwania widzimy jak otwarta pozycja kręci się wokół zera lub przynosi kilkuzłotowe zyski, szukamy sposobu na otwarcie większych pozycji albo po prostu “idziemy na całość” otwierając maksymalną pozycję na danym rynku.

Przy zdroworozsądkowym podejściu oczekiwanie osiągania regularnych, podkreślam, regularnych zysków na poziomie 20% miesięcznie graniczy z cudem. Przestrzegam tutaj przed sugerowaniem się wynikami konkursów na stronach brokerów, gdzie podawane są wyniki wynoszące czasem nawet po kilka tysięcy procent zwrotu w ciągu miesiąca. Zastanawiające tylko dlaczego nigdy ten sam zawodnik nie pojawia się w zestawieniach dwukrotnie. To jest właśnie zachowanie hazardowe, które powinno być wyeliminowane z naszej gry.

Jeżeli zatem dla przykładu, idziemy bardziej ryzykowną ścieżką i inwestujemy 5% kapitału (książkowe bezpieczne ryzyko, to 2% i mniej) na pojedynczą transakcję, to w skali miesiąca, zależnie od aktualnej koniunktury na rynkach, możemy liczyć na kilka, do kilkunastu procent zarobku. Łatwo zatem wyliczyć jaki byłby to zysk dla kapitału w wysokości 1000 zł.

Przykład

Dysponujemy kapitałem 1000 zł i w miesiącu zawieramy 30 transakcji z RR 1:1,5.
Połowa kończy się stratą, połowa zyskiem.

5%, czyli 50 zł na każdą transakcję daje nam:
15 x 50 zł = 750 zł straty
15 x 75 zł = 1125 zł zysku

Bilans miesiąca = 1125 – 750 = 375 zł zysku netto.

Pytanie tylko, czy dysponujemy taką strategią i czy uda się otworzyć 30 transakcji miesięcznie mając na uwadze niską dźwignię, jaka obecnie obowiązuje na terenie Unii Europejskiej. Wskutek niskiej dźwigni żeby otworzyć kolejną pozycję często trzeba czekać na zamknięcie poprzedniej, która wymaga dużego depozytu zabezpieczającego. Należy jeszcze przy tym uważać, aby, dla większego bezpieczeństwa, nie otwierać pozycji na rynkach skorelowanych. Bo choć korelacje bywają łamane, to jednak bezpieczniej jest nie mieć otwartych dwóch pozycji z jedną wspólną walutą. Biorąc pod uwagę powyższe, sytuacja zaczyna się komplikować bo żeby osiągnąć taki wskaźnik liczby pozycji w miesiącu musimy zejść z interwału dziennego na H4 lub H1, które z natury dają częstsze ale przez to bardziej mylne sygnały. Jak widzimy, sytuacja cały czas coraz bardziej się komplikuje.

Hipotetyczny przykład powyżej jest hipotetyczny dlatego właśnie, że regularne osiąganie takich zysków jest statystycznie niemożliwe, ale jak najbardziej pojedyncze przypadki są realistyczne.

Wnioski

Jak widzimy, obracanie małym kapitałem zazwyczaj bywa i jest frustrujący. Wejście na rynek z 1000 zł może da nam zarobić zadowalającą sumę, ale jest to możliwe tylko przy niewspółmiernie wysokim ryzyku: brak stop lossa, wysoka dźwignia, duża pozycja. Do celów naukowych i do celów obeznania się z rynkiem, zasadami zawierania transakcji i poczucia “tych emocji” nadaje się każda kwota, nawet ta najmniejsza. Jeżeli jednak forex, trading ma być sposobem nie tyle na życie, ale na dorobienie do podstawowego źródła dochodu, to warto jednak uzbierać wyższą kwotę i mając opracowaną dobrą strategię, starać się celować w zyski rzędu kilku-kilkunastu procent miesięcznie. Wtedy poziom stresu towarzyszący każdej transakcji na pewno zmaleje a i zysk wypłacany każdego miesiąca będzie czymś namacalnym i zamiast mrzonek o milionach będziemy mieć dodatkowy zastrzyk gotówki wypracowany uczciwie i w pełni nam należny.

Gorąco zachęcam do takiego podejścia.

Co o tym sądzisz?
Lubię
50%
Interesujące
25%
Heh...
0%
Szok!
0%
Nie lubię
17%
Szkoda
8%
O Autorze
Adam Kondracki
Pasjonat tematyki inwestycyjnej, w szczególności rynków walutowych. Pierwszą styczność z giełdą miał w 2011 roku. Na co dzień grafik i pracownik biurowy. Amator kolarstwa. Słucha muzyki elektronicznej, interesuje się psychologią i uwielbia prowadzić ciekawe dyskusje do późnej nocy. Z wykształcenia technik elektronik oraz magister filozofii.