Aktualności
Teraz czytasz
Online Trading Academy – oszustwo na co najmniej 370 mln USD
2

Online Trading Academy – oszustwo na co najmniej 370 mln USD

utworzył Michał Sielski28 kwietnia 2020

Online Trading Academy – oszustwo na co najmniej 370 mln USD

Myślicie, że piramida finansowa Amber Gold była największym przekrętem finansowym ostatnich lat? Zarówno pod względem skali strat, a przede wszystkich wyrafinowania oszustwa, było to wręcz… przedszkole. Zobaczcie jak przez ostatnie 20 lat działała największa piramida finansowa świata, stworzona przez „zawodowych” oszustów z USA. Oto historia, która pokazuje, że w tradingu nie ma drogi na skróty.

Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, gdy Federalna Komisja Handlu Stanów Zjednoczonych w końcu zajęła się sprawą Online Trading Academy. Pozew złożony w tym roku ma ponad 8 tys. stron. Opiewa na 370 mln USD, a to tylko kwota liczona dla ostatnich sześciu lat. Pieniądze wyłudzone przed 2014 rokiem przepadną, bo sprawa będzie przedawniona. Prawnicy przekonują, że w sumie straty sięgają 670 mln USD, czyli ponad 2,8 mld zł.

Franczyza za 750 tys. USD

Pozew został złożony w Kalifornii i możemy w nim wyczytać jak działała profesjonalnie przygotowana i prowadzona piramida finansowa, zarządzana przez dwóch naprawdę zdolnych oszustów: Eyala Shachara i Sama Seidena. Zarzuty są tak dobrze udokumentowane, że sąd już we wstępnej fazie zdecydował o zamrożeniu nie tylko majątku firmy, ale też osobistego, posiadanego przez obu wspólników.

Dochodzenie w tej sprawie przeprowadziła amerykańska TradingSchools.Org, której udało się dotrzeć do człowieka, który pracował w Online Trading Academy. Zaznaczmy od razu, że firma ta z krytyką radziła sobie bezkompromisowo. Kto tylko zaczął sugerować, że może jest to działanie nielegalne – od razu dostawał pozew, który był szeroko nagłaśniany, by inni nie poszli w jego ślady. Koszty nie grały roli – każdy negatywny głos musiał być uciszony niezależnie od ceny.

Firma działała bowiem z ogromnym rozmachem. Główna siedziba Online Trading Academy była w Irvine w Kalifornii, ale oprócz tego było też mnóstwo chętnych, którzy próbowali szybko wzbogacić się dzięki franczyzie, mimo że nie była ona tania. W zależności od wielkości populacji na danym terenie, trzeba było zapłacić od 300 tys. USD do 750 tys. USD. Za te pieniądze można było używać logo i nazwy firmy, ale przede wszystkim know how, mówiącego jak przekonać klientów, że „łatwo zarobić miliony w ciągu dnia”.

Kim są założyciele Online Trading Academy

Sam Seiden Online Trading Academy

Sam Seiden

Eyal Sachar przyleciał do USA z Izraela. Sam w biografii pisze, że nie miał żadnych pieniędzy. Dziennikarze sprawdzili dlaczego – okazało się, że w swojej ojczyźnie regularnie wchodził w konflikt z prawem. Miał nawet ukrywać się po nieudanej próbie sprzedaży fałszywych diamentów. Skupiał się jednak na sprzedaży programów szybkiego wzbogacania się.

Okazało się, że mit „American dream” sprawia, że w USA jest znacznie więcej chętnych na spełnienie finansowych marzeń. Ta obserwacja oraz spotkanie Sama Seidena, który sprzedawał po kilka tys. USD swój „tajny system handlu”, a potem książkę „Dzień przedsiębiorcy milionera”, wpłynęła na jego dalsze życie.

Jak wyłudzić ponad 1,5 mld zł?

Pomysł opierał się – jak wszystkie podobne – na przekonaniu klientów, że tajny system inwestowania świetnie działa. W tym celu potencjalni klienci byli zapraszani do biura z dziesiątkami ekranów komputerowych, na których wyświetlały się wykresy. Im bardziej skomplikowane, tym lepiej. Siedzieli przed nimi „handlowcy”, którzy żywo gestykulowali, dzwonili gdzieś i cały czas prowadzili skomplikowane operacje finansowe.

Oprowadzający opowiadał, że zarabiają setki tysięcy dolarów rocznie. Można było z nimi nawet zamienić kilka zdań, podczas których potencjalny klient dowiadywał się, że day-trading’u może nauczyć się praktycznie każdy. I może „handlowcy” nawet sami w to wierzyli, bo byli wcześniej sprzedawcami samochodów, nieruchomości czy ludźmi imającymi się dorywczo przypadkowych zajęć.

Koszt szkolenia pozwalającego zostać jednym z nich opiewał na 60 tys. USD. Nie każdy jednak miał od razu taką kwotę, więc wspaniałomyślna firma miała ofertę także dla nie dysponujących dużą gotówką, ale mających regularne wpływy. Mogli oni skorzystać z „superoferty” w kredycie, oprocentowanej w wysokości 18%, które należało spłacić w ciągu następnych 6 miesięcy.

Im głupszy klient, tym lepszy

Wszyscy sprzedawcy byli szkoleni tak, by wybierać klientów, których będzie można najłatwiej oszukać. Stawiano więc na osoby najgorzej wykształcone, albo wręcz ocierające się o finansowy analfabetyzm.

Gdy nie mieli środków na opłacenie szkolenia, namawiano ich na płatności kartami kredytowymi, bo przecież inwestycja miała się szybko zwrócić… Dowodził tego dokument z Urzędu Patentowego Stanów Zjednoczonych. Pracownicy firmy powtarzali, że „ten patent jest dowodem, że nasza strategia handlowa jest zgodna z prawem. Urząd Patentowy Stanów Zjednoczonych nie dałby nam patentu, gdybyśmy nie mogli udowodnić, że nasza strategia handlowa jest potwierdzona”. W rzeczywistości opatentowanie czegokolwiek w USA to koszt 495 USD. To coś – strategia czy np. wynalazek – nie musi nawet działać.

Ważna była też rekrutacja odpowiednich osób na handlowców. Wybierano głównie mężczyzn, którzy znali się na sprzedaży, ale działali na granicy prawa, albo je wręcz łamali. Jeśli mieli kłopoty z długami – to jeszcze lepiej. Dobra pensja za naciąganie ludzi kończyła ich kłopoty i pozwalała na nowo rozpocząć życie. Tacy ludzie byli najbardziej zdeterminowani i lojalni. Do czasu.

Dwa lata infiltracji Online Trading Academy

W 2018 roku rozpoczęło się tajne śledztwo przeciwko Online Trading Academy. Wszystko dzięki byłemu sprzedawcy ich usług, który zaczął współpracować z organami ścigania. Dzięki niemu śledczy mogli udawać klientów i poznać od wewnątrz oszukańcze praktyki.

Śledczy działający pod przykryciem zaczęli starać się o franczyzę i przeszli cały okres szkolenia. Zarejestrowali na nim dokładne instrukcje jak oszukiwać i wprowadzać w błąd klientów. Dowiedzieli się jak opowiadać o tym, że zarabiają setki tysięcy dolarów, co mówić o drogich apartamentach, w których mieszkają, prywatnych szkołach swoich dzieci oraz sportowych samochodach, jachtach i działalności charytatywnej.

Potem był czas na liczby: po szkoleniu wartym 60 tys. USD zarabiało się 50-250 tys. USD w pierwszym roku. Potem oczywiście miało być tylko lepiej, a praca będzie zajmować godzinę dziennie. Praca polegała jedynie na reagowanie na wskazania systemu – kupowaniu i sprzedaży za pomocą jednego łatwego przycisku.

Klienci w to wierzyli. Wpłacali pieniądze, a jak ich nie mieli, brali pożyczki – także pod zastaw hipoteki. Wiemy to dzięki temu, że śledczy prześwietlili wyciągi z kont każdej ofiary Online Trading Academy. To 4799 rachunków bankowych.

Rekordzista stracił 1,3 mln USD

Z dokładnej analizy kont wynika, że średnia wielkość wpłaty wahała się od 5 do 15 tys. USD. Średnia strata wyniosła natomiast… 94%. Z reguły konto było zerowane w ciągu pierwszych sześciu miesięcy handlu. Jedna ofiara straciła całe swoje oszczędności w wysokości 1 364 337 USD.

Proces trwa i nie wiadomo kiedy się zakończy, ale jednego można być pewnym: niewielu odzyska swoje pieniądze i pozostaje mieć nadzieje, że zapamiętają nauczkę, że w tradingu nie ma drogi na skróty, a licząc na „genialne systemy” można spodziewać się tego, że w niedługim czasie nie będzie się liczyć zysków, a straty.

Przestrzegamy przed uczestnictwem w jakichkolwiek płatnych szkoleniach, w których prowadzący na tle luksusowych samochodów, egzotycznych miejsc i z drogimi zegarkami na ręku, kuszą swoich kursantów obietnicami łatwych i szybkich zysków.

Co o tym sądzisz?
Lubię
60%
Interesujące
35%
Heh...
0%
Szok!
5%
Nie lubię
0%
Szkoda
0%
O Autorze
Michał Sielski
Zawodowy dziennikarz od ponad 20 lat. Pracował m.in. w Gazecie Wyborczej, ostatnio związany z największym portalem regionalnym - Trojmiasto.pl. Na rynku finansowym obecny od 18 lat, zaczynał na GPW, gdy na rynek dopiero trafiały akcje PKN Orlen, TP SA. Ostatnio inwestycyjnie skupiony wyłącznie na rynku Forex. Prywatnie skoczek spadochronowy, miłośnik polskich gór oraz mistrz Polski w karate.