Kryptowaluty coraz powszechniejsze. Czy zastąpią tradycyjne waluty?

Czy jest szansa, że kryptowaluty nie tylko wejdą na stałe do świata finansów, ale wręcz zastąpią tradycyjną gotówkę? Na razie nikt sobie tego nie wyobraża, ale czy kilkanaście lat temu ktoś podejrzewał, że nawet za najmniejsze transakcje będziemy płacić kartą, albo telefonem komórkowym?

Jeszcze kilkanaście lat temu w Polsce co rusz słyszeliśmy o napadach na sklepy spożywcze czy monopolowe. W kasie zawsze było kilka, czasem nawet kilkanaście tysięcy złotych, co kusiło rabusiów. Ale z biegiem czasu zaczęło się to zmieniać. Coraz powszechniejsze były nie tylko karty, ale przede wszystkim terminale płatnicze. Dziś mamy już nawet taką sytuację, że w ramach programu „Polska Cyfrowa” terminale są rozdawane za darmo – to nie tylko wpływ na bezpieczeństwo, ale także większa kontrola. Płatności kartą uniemożliwiają m.in. unikanie podatków. To ważne ze strony państwa i organów nadzorczych, ale z punktu widzenia przedsiębiorców również. Coraz więcej osób po prostu nie nosi przy sobie gotówki i jeśli nie mają możliwości płatności kartą, po prostu idą do konkurencji. Krótko mówiąc – na powszechności płatności bezgotówkowej korzystają wszyscy. 

Przebojem na rynek wchodzi też usługa BLIK – czyli płatności zbliżeniowe telefonem komórkowym. Wystarczy połączyć z nim swoje konto bankowe i nie trzeba mieć nawet karty. Krótko mówiąc: gotówka powoli odchodzi do lamusa. Do płatności bezgotówkowych przekonują się nawet ci, którzy do tej pory ich unikali. Przyczyna jest prosta: to się po prostu opłaca. Banki stosują bowiem finansowe zachęty: przy 10 transakcjach kartą miesięcznie jest darmowe konto, przy zakupach powyżej określonej kwoty otrzymuje się np. 5% cashbacku, albo bonusy od partnerów: bilety do kina, karnety do restauracji itp.

Gotówka znika, czas na kryptowaluty?

Skoro gotówka odchodzi do lamusa, czy można powiedzieć, że już czas na kryptowaluty? Z wielu względów tak. Inwestowanie w Bitcoina (można to zrobić np. przez Bitcoin Era) oraz altcoiny jest już na tyle powszechne, że banki wydają już nawet karty płatnicze do portfeli kryptowalutowych. Działają one tak samo jak karty płatnicze tradycyjnych banków. Z tą niewielką różnicą, że podczas płatności zamieniają kryptowaluty na walutę w jakiej rozliczana jest transakcja. To wygodne, bo nie wymaga od użytkownika żadnego zaangażowania. 

Wcześniej w niektórych krajach pojawiały się placówki, które przyjmowały płatności np. za burgery w Bitcoinach, ale była to raczej promocja sieci, niż praktyczne rozwiązanie. Dzięki kartom samoprzeliczającym jest to znacznie łatwiejsze. 

W przypadku kart kryptowalutowych bonusy są jeszcze większe, oferuje je też coraz więcej sieci blockchain, więc nic dziwnego, że stają się coraz powszechniejsze. A stąd już tylko krok do zastąpienia tradycyjnych walut fiducjarnych. Skoro kryptowaluty są bardziej bezpieczne, coraz szybsze, łatwiejsze w użyciu, a państwo nie traci kontroli nad przepływem środków, pozostaje tylko kwestia wyboru. Postawione na blockchainie, niemożliwe do podrobienia, ani dodrukowania w wyniku decyzji politycznej kryptowaluty, mają więc wszystkie dane do tego, by zastąpić waluty fiducjarne i to szybciej, niż nam się wydaje. 

Jeszcze 10 lat temu o kryptowalutach słyszało niewielkie grono entuzjastów nowinek technologicznych, a technologia blockchain dla wielu do dziś pozostaje czarną magią. Ale czy musimy rozumieć zasadę działania telefonu komórkowego czy choćby kuchenki mikrofalowej, by ich używać i cieszyć się z możliwości, jakie nam oferują? Nie musimy i często nie rozumiemy, co nie oznacza, że nie są to urządzenia powszechne. Wszystko wskazuje na to, że kryptowaluty czeka taka sama droga.