Korekta na rynku złotego [Komentarz rynkowy]

W piątek 11 czerwca o godzinie 14:00, czyli na godzinę przez wideokonferencją prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adama Glapińskiego, złoty osłabiał się do dwóch głównych walut. Mocniej do dolara, bo jednocześnie reagował na spadek kursu EUR/USD. Wtedy za dolara trzeba było zapłacić 3,6865 zł, a euro kosztowało 4,47 zł.

Złoty traci do głównych walut

Losy piątkowej sesji nie były jeszcze rozstrzygnięte. Nie przed wystąpieniem prezesa NBP, które miało przybliżyć rynkom ogląd sytuacji makroekonomicznej, ale i perspektyw dla polityki monetarnej w Polsce, jaki dominuje w Radzie Polityki Pieniężnej.

Jednak już wtedy można było zakładać, że nic nadzwyczajnego się na tej konferencji nie zdarzy. Wzorem zakończonego w środę posiedzenia Rady, jej wydźwięk będzie gołębi, a rynek zmniejszy swe oczekiwania na szybsze podwyżki stóp procentowych. I to komponowałoby się z aktualną sytuacją na wykresach dziennych USD/PLN i EUR/PLN. Na wykresach, gdzie po dłuższej aprecjacji złotego, nastąpiła realizacja zysków. 

Spadki USD/PLN wyhamowały już 1 czerwca. Później strona podażowa próbowała jeszcze dociskać popyt, ale ostatecznie doprowadziła tylko do utworzenia wsparcia na 3,6354 zł. W między czasie doszło do wybicia powyżej przyspieszonej linii trendu spadkowego, co otwiera drogę do mocniejszej wzrostowej korekty. Taka korekta jeszcze się nie zrealizowała. Póki co dolar tkwi w trendzie bocznym 3,6354-3,6966 zł. Jednak z każdym dniem rośnie prawdopodobieństwo wyjścia z niego górą, co mogłoby przynieść wzrost do 3,7560-3,7675 zł. Tam rozstrzygnie się co dalej. Czy wzorem sierpnia i grudnia 2020 roku zwrot będzie trwały, a dolar podrożeje do 4 zł? Czy jednak to tylko zwykła korekta, a za miesiąc dolar zaatakuje grudniowe minima, otwierając sobie drogę do głębszych spadków?

Wykres dzienny USD/PLN. Źródło: Tickmill

Sytuacja na wykresie dziennym EUR/PLN jest bardziej oczywista. W maju doszło tam do zmiany długoterminowego trendu, przez co teraz wszystkie odbicia w górę trzeba traktować tylko i wyłącznie jako wzrostowe korekty. Zasięg tej zapoczątkowanej 7 czerwca ogranicza linia poprowadzona po szczytach z marca i maja, która od góry zamyka kanał spadkowy. Obecnie tworzy ona opór na 4,5050 zł. To wszystko co może ugrać popyt. I nie ma na to dużo czasu, bo presja sprzedających jest duża, stąd jeszcze w wakacje euro powinno spaść poniżej 4,38 zł.

Wykres dzienny EUR/PLN. Źródło: Tickmill