FXCM – od lidera do bankruta?
Global Brokerage, czyli spółka która niedawno „przebrandowiła” się z FXCM może wkrótce upaść. Jeszcze nie tak dawno był to lider na detalicznym rynku Forex w USA. A teraz? Wygnani z rodzimej jurysdykcji wiszą na granicy niewypłacalności.
Problemy FXCM (Global Brokerage) zaczęły się z początkiem lutego. Wtedy właśnie amerykański regulator zadecydował o nałożeniu sankcji karnych na spółkę, która dopuściła się wielu nadużyć w ciągu ostatnich lat. Bardziej bolesnym ciosem od 7 mln USD grzywny był zakaz kontynuowania działalności na terenie Stanów Zjednoczonych. FXCM na tamten moment posiadało prawie 50 000 aktywnych klientów, którzy ostatecznie zostali „sprzedani” do Gain Capital. To miało uratować sytuację. Spółka, mimo, iż nie mogła obsługiwać inwestorów z USA to jednak nadal była notowana na NASDAQ. Stąd też pomysł na szybką zmianę nazwy, która miała się „lepiej” kojarzyć i zostawić niesmak za sobą.
Raport kwartalny wróży… Kłopoty
Giełda NASDAQ wydała komunikat ostrzegający o możliwości wycofania spółki z obrotu z uwagi na jej bardzo niską wycenę.
Opublikowane w tym tygodniu wyniki kwartalne na pewno nie wróżą nic dobrego. W pierwszym kw. 2017 r. spółka zanotowała stratę w wysokości 30 mln USD, podczas, gdy w analogicznym okresie rok wcześniej zarobiła 50 mln USD. Przychody zanurkowały w dół aż o 24%. Jedną z kluczowych informacji znajdujących się w raporcie jest jednak data 30 października 2017 r.. To właśnie do tego dnia Global Brokerage ma czas na zwiększenie swojej wartości rynkowej. W innym przypadku opuści NASDAQ. To jednocześnie oznacza problem ze spłatą zadłużenia wobec Leucadia National Corporation. To właśnie ta firma uratowała FXCM przed bankructwem po pamiętnym 15 stycznia 2015 r..
Zaglądając dalej w raport można znaleźć informację o spadku wolumenu klientów o 26 mld USD oraz zredukowaniu aktywnych rachunków o 1900. Obecnie Global Brokerage obsługuje ponad 130 000 aktywnie inwestujących klientów, co jest wyjątkowo dobrym wynikiem w obliczu ujawnianych faktów.