Giełdy mocno zwyżkują. Dzieje się dobrze, gdy dzieje się źle.
Wystarczy otworzyć pierwszą lepszą gazetę lub wejść na portal informacyjny, by przeczytać o masie negatywnych informacji płynących z gospodarek światowych. Zamieszki w Stanach Zjednoczonych, brak porozumienia i zaostrzający się konflikt między USA a Chinami, recesja w Australii (i nie tylko) oraz napięcia, które nie do końca wygasły w związku z epidemią koronawirusa, to rzeczy, które możemy wręcz śpiewająco wymienić w szeregu negatywów. Z tygodnia na tydzień przybywa ich coraz więcej. Tymczasem szeroko rozumiane giełdy zachowują się bardzo pozytywnie. Patrząc na ostatnie dni, a nawet możemy mówić już o dobrym miesiącu, wszystko wydaje się wracać do normy. Mało tego, NASDAQ100 zbliża się do wyznaczenia nowych szczytów wszechczasów, a pozostałe główne indeksy starają się go wyraźnie gonić.
W poszukiwaniu pozytywów
Patrząc globalnie na dane makroekonomiczne nadal trudno mówić o znaczącej poprawie. Publikacje nadal są złe, ale przewyższają prognozy. Oczywiście wszystkie założenia dotyczące przyszłych odczytów mają wymiar wyłącznie psychologiczny, natomiast nie ulega wątpliwościom, że buduje on poniekąd dobre nastroje. Dobrym przykładem są dane dotyczące zatrudnienia ze Stanów Zjednoczonych. W konsensusach rynkowych zakładano, iż kolejny odczyt pokaże kolejnych 9 mln osób bez pracy. Publikacja odsłoniła znacznie mniejszą liczbę, sięgającą ok. 2,7 mln. Oczywiście można taką tendencję zaliczyć na poczet pozytywów. Patrząc przez pryzmat bardziej długoterminowy dane nadal pozostają złe. W Stanach Zjednoczonych przybyło kolejnych bezrobotnych, co niesie za sobą konsekwencje w postaci znacznie mniejszej konsumpcji oraz mniejszego wzrostu gospodarczego, pomijając już skorygowanie tego twierdzenia o inne dane makro, jak PMI, czy nowe zamówienia w przemyśle.
Przygotowani na ożywienie
Zachowania inwestorów mogą wydawać się anomalią, w kontekście tego, co dzieje się na świecie. Przygotowują się do ożywienia? Myślę, że wielu ludzi (nie tylko inwestorów) oczekuje coraz szybszego powrotu do rzeczywistości. Nadzieja na poprawę oraz tempo, w jakim ją zauważymy zalała popytem rynek. Bardzo dobrze widać tą tendencję po wycenach indeksów. Giełdy praktycznie bez łapania tchu, brną do góry.

Wykres DE30 (CFD na. DAX 30), interwał H4. Źródło: xStation 5 XTB
Wykres niemieckiego indeksu DAX fantastycznie pokazuje tą tendencję. Praktycznie z dnia na dzień mamy do czynienia z konkretnymi ruchami wzrostowymi, choć wiemy doskonale, że od końca 2018 roku mamy do czynienia ze spowolnieniem w Niemczech. Do powrotu na historyczne szczyty brakuje nam już zaledwie 10%.
Kapitał płynie na giełdy
Zdecydowanie więcej gotówki pojawiło się na rynkach, które przyciągają swoją zmiennością i większym apetytem inwestorów na ryzyko. Widzimy to przede wszystkim po odpływie kapitału z tzw. bezpiecznych przystani. Wzrosty zarówno na dolarze, jak i złocie wyhamowały. Amerykańska waluta notuje co najmniej drugi tydzień z rzędu, w którym ulega silnej deprecjacji w szczególności do walut głównych. Słabość ta ma swoje odbicie także na notowaniach z walutami egzotycznymi. Trochę miejsca na aprecjację wykorzystała także złotówka, a wsparcie jej obniżonymi stopami procentowymi z pewnością jeszcze jakiś czas się utrzyma. Nieco lepiej od USD wyglądała sytuacja ze złotem. Silniej przeceniło się dopiero w tym tygodniu, gdzie dobre nastroje udzieliły się rynkom akcyjnym.

Wykres złota, interwał H1. Źródło: xStation 5 XTB
Spora przecena, którą widzimy na interwale godzinowym, może być odpowiedzią na psychologiczną barierę w okolicach 1743,76$, którą metal ten próbuje pokonać co najmniej trzeci raz. Obecnie cena płynnie pokonywała kolejne wsparcia. Brak większych korekt po drodze może świadczyć o dynamicznych odpływach kapitału z funduszy ETF na złoto, które jeszcze niedawno kupowały je w większych ilościach. Kapitał ten mógł przyczynić się do napędzenia rynków akcyjnych.
JAK KUPIĆ ZŁOTO? [PORADNIK]
Kiepskie dane oraz negatywne wieści nie są jak widać większą przeszkodą do notowania silnych wzrostów. Globalne gospodarki żyją widmem szybkiej regeneracji i w miarę sprawnego wyjścia z kryzysu, w jaki wprowadziła je epidemia. Inwestorom z pewnością udziela się ta tendencja, budująca optymistyczny sentyment. Na koniec pojawia się kluczowe pytanie: jak długo i jak trwale się utrzyma?