Aktualności
Teraz czytasz
Forex jest zły, należy zakazać handlu, czyli jak zmienił się rynek w ciągu ostatniej dekady – część II
0

Popatrzmy jednak na cały rynek Forex. Na to jak ewoluował i czy faktycznie jest nadal pełen zagrożeń płynących z każdej strony.

ryzykoCzy Forex jest teraz bardziej ryzykowny niż 5, a nawet 10 lat temu?

Z całą stanowczością muszę stwierdzić, że… NIE. Przeobrażenia na rynku jakie nastąpiły są ogromne ale osoba, która jest na rynku zaledwie 2-3 lata na pewno ich nie dostrzeże w takim stopniu. Zatem co uległo zmianie?

Niniejszy tekst bazuje na prywatnych przemyśleniach autora na podstawie własnego, ponad 10-letniego doświadczenia w handlu na rynku Forex.

Dostęp do wiedzy. Baza edukacyjna jest obecnie potężna i dostępna w wielu językach. 10 lat temu w języku polskim można było co najwyżej przeczytać podstawy podstaw, a wiele zagadnień nie było nigdzie poruszonych. Ilość stron o tej tematyce, a nawet brokerów będących na rynku, którzy zajmowali się edukacją była niewielka. Webinaria? Nie te czasy. W grę wchodziły tylko szkolenia stacjonarne, często te bardziej merytoryczne tylko i wyłącznie dla klientów brokera. To wiązało się z dojazdami i tylko okazjonalnymi możliwościami poszerzania swojej wiedzy z kimś bardziej doświadczonym. Obecnie patrząc na działalność tylko polskich DM, codziennie mamy dostęp do co najmniej kilku webinariów szkoleniowych lub poświęconych analizie rynku. Na żywo, za darmo, z możliwością rozmowy z doświadczoną osobą.

Rozwój platform i zabezpieczeń. Prowizoryczne rozwiązania przy rejestracji, wysyłce dokumentów, logowaniu (i generowaniu danych) do platform oraz zlecania wpłat/wypłat. Było wtedy na rynku wiele firm, gdzie takie rzeczy „kulały”. Obecnie standardem są jasne procedury, dostęp do panelu klienta i automatyzacja wielu czynności, które wcześniej odbywały się ręcznie, co skutkowało błędami ludzkimi i wydłużeniem czasu oczekiwania na daną akcję.

Kłamliwe reklamy. Mówiąc pół-serio ciężko znaleźć reklamę, która nie kłamie :-). Ale dobre kilka lat temu marketing brokerów FX silnie bazował na emocjach i rozbudzaniu marzeń – wizja łatwego zysku, gdzie jawnie pokazywano ile procent można zarobić (a wręcz powinno się zarobić, bo jest to banalnie proste), jakim samochodem będzie się jeździć za rok o tej porze jeśli tylko zainwestujemy itd. – to był wręcz standard. Obecnie marketing jest dużo bardziej stonowany i urealniony. Brokerzy kuszą cechami swojej oferty, która ma być lepsza od konkurencji, a nie wizją łatwego zysku w kilka godzin.

Manipulacje ze strony brokerów. 10 lat temu na rynku detalicznym byli obecni tylko i wyłącznie brokerzy w modelu Market Maker. Wtedy jeszcze nikt ich tak nie nazywał, bo zwyczajnie nie występowało rozróżnienie na inne kategorie (mimo, że gdzieś te ECNy się przewijały i były dostępne tylko dla instytucji z dużym portfelem). To oczywiście wiązało się z konfliktem interesów, o ile sam klient zarabiał. Brokerzy działali wtedy bez skrupułów i zahamowań – anulowali zlecenia, opóźniali realizację każdej transakcji nawet o parędziesiąt (!) sekund, manipulowali kursami, rozszerzali spready jak im się żywnie podobało, a nawet wypowiadali umowy zyskownym traderom jeśli „nie mieli na niego więcej pomysłów”.

Obecnie takie praktyki sporadycznie nadal mają miejsce, ale patrząc na wzrost liczby inwestorów na przestrzeni lat można śmiało powiedzieć, że stało się to zjawiskiem marginalnym.

Redukcja opłat. Doskonale pamiętam jak jeszcze w 2008 roku standardowym spreadem u brokerów na parze EUR/USD była wartość 3.0 pipsów, a właściwie 3 pipsów, bo wtedy nikt nie oferował kwotowań do 5 miejsc po przecinku. Spread na GBP/JPY? 9 pips było dobrą ofertą, zazwyczaj jednak było to 10-15 pips. Czy mniejsze opłaty to nie większa szansa na osiągnięcie zysku lub przynajmniej wygospodarowanie oszczędności? Na najpopularniejszej parze walutowej redukcja opłat to przynajmniej 60%, przy czym można znaleźć oferty, gdzie łączne koszty transakcyjne będą na poziomie 0,6-0,8 pips (73-80%).

Zmienność instrumentów. Jeśli przeanalizujemy rok do roku zmienność głównych instrumentów na przestrzeni 2-5-8-10 lat to wyraźnie zauważymy, że mamy tu trend spadkowy. Większa fluktuacja cen to teoretyczna możliwość szybszej straty ale też i większego zysku. Patrząc jednak na to, że większa część traderów traci, spadek zmienności, a raczej jej uspokojenie i zwiększona przewidywalność/powtarzalność powodują, że FX stał się mniej ryzykownym rynkiem. Podczas kryzysu kredytów sub-prime w USA luki weekendowe przez przynajmniej rok na głównych parach walutowych w wysokości 50-150 pipsów były standardem. Obecnie ciężko zaobserwować lukę przekraczającą 30 pips. Oczywiście zmienność może w końcu się obudzić i na skutek danych wydarzeń ulec zwiększeniu, jednak pomimo większych i mniejszych kryzysów w światowej gospodarce tendencja spadkowa cały czas jest utrzymywana i w najbliższym czasie nadal nie widać bodźców, które mogłyby ją odwrócić.

Narzędzia tradingowe. Jest ich obecnie cała masa. W 2006 roku nie było z tym źle – można było znaleźć kalkulatory Forex na zagranicznych stronach, była też pewna baza ze wskaźnikami i automatami, które szybko zyskiwały na popularności. Niemniej jednak, porównując to z obecnym wachlarzem wyboru, zbiór narzędzi jest potężny, a nawet jeśli czegoś brakuje, to znajdzie się ogromna liczba osób, która nam to stworzy w atrakcyjnej cenie lub nawet z samej dobroci serca.

Co na rynku Forex się nie zmieniło?

Lewarowanie transakcji. Lewar to jeden z fundamentów rynku Forex. Dźwignia sama w sobie nigdy nie była ryzykowna. Nawet nigdy nie była obowiązkowa (brokerzy umożliwiają handel z lewarem 1:1). To sami traderzy chcieli z niej korzystać i zazwyczaj wybierali wartość największą na jaką pozwalał broker. Pomimo, iż Komisja Nadzoru Finansowego ograniczyła dźwignię finansową dla Polaków do wysokości 1:100 (pomijamy sposoby obejścia tego ograniczenia), to nadal odgrywa ona istotną funkcję i jest wartością wystarczającą dla większości inwestorów – praktyka pokazuje, że śladowa liczba traderów wykorzystywała w praktyce wyższy lewar. Nic nie wskazuje na to, że dzięki temu działaniu zyskowność traderów się zwiększyła (a raczej straty uległy zmniejszeniu). Póki co jestem zdania, że co najwyżej odroczyła w czasie straty, natomiast stosunek kont zyskownych do stratnych pozostał na podobnym poziomie jak przed wprowadzeniem zmiany.

Pamiętajmy – dźwignia daje możliwości, a ryzykiem wciąż pozostaje brak wiedzy na temat tego jak działa, jakie skutki za sobą niesie dla naszych transakcji oraz sama nieumiejętność jej wykorzystania.

Naiwność początkujących traderów. Nie obrażając nikogo, tym bardziej, że sam kiedyś byłem „młody i naiwny”, jednak wyraźnie widać, że mit łatwych pieniędzy na FX przetrwał do dziś. Wejście na rynek z realnym kapitałem bez specjalnego przygotowania – analogicznie to jak start w maratonie z doświadczonymi biegaczami, kiedy my wczoraj dopiero zaczęliśmy trenować. Jaka może być szansa na sukces? Sam doskonale pamiętam jak po wpłacie mojego pierwszego depozytu (bagatela 200 USD przy kursie 3.00 zł) po pierwszym tygodniu mój zarobek wyniósł 10%. Niesiony na skrzydłach euforii szybko wyliczyłem, że do końca roku będę miał na koncie prawie 90 000 PLN (52 tygodnie x 10% z procentem składanym). Oczywiście po trzech tygodniach depozytu już w większości nie było. Podobne zachowania widać u „dzisiejszych początkujących”. Mało kto na początku swojej przygody patrzy na Forex zarówno z punktu widzenia możliwości, jak i zagrożeń i realnych szans. Wiedza cały czas zdobywana jest „w trakcie”, gdy już toczy się „gra” realną gotówką.

kierunek-zmianW jakim kierunku idą zmiany?

To zależy z czyjej perspektywy na to spojrzymy. Widać, iż z punktu widzenia brokerów Forex najlepsze lata ma już za sobą. Ekspansja zagranicznych firm do Polski wyraźnie zahamowała. Widać nawet regres – kilka dużych firm takich jako London Capital Group czy Saxo Bank zdecydowały się w tym roku zamknąć swoje biura w Warszawie, a PKO BP całkowicie wycofał ofertę FX. Poniekąd to efekt nasycenia polskiego rynku przez brokerów ale też i działań Komisji Nadzoru Finansowego, która wraz z 30 września 2016 r. wprowadza nowe wytyczne mające skrócić łańcuch brokerom i tym samym zwiększyć kontrolę nad całym rynkiem. Póki zmiany nie weszły w życie, trudno ocenić jakie będą miały realne skutki, aczkolwiek jest szansa na dalszą poprawę jakości usług świadczonych przez polskie domy maklerskie.

Niemniej jednak, analizując dotychczasowe poczynania i przy obecnej polityce, pozostaje nam przygotować się na wprowadzanie kolejnych ograniczeń. Miejmy nadzieję, że choć w pewnym stopniu pomogą, a nie tylko zaszkodzą całej branży, która przez te wszystkie lata tak dynamicznie rozwijała się.

Nie można powiedzieć, że sami brokerzy są tu bez winy. Agresywny marketing na przestrzeni lat wymusił na regulatorach wprowadzenie wielu ograniczeń i doprecyzowania pewnych kwestii. Zresztą sami brokerzy wiele lat temu stworzyli mit Forexu jako rynku, gdzie można szybko, łatwo i dużo zarobić. „Sztuczki” stosowane przez niektórych z nich w stosunku do zyskownych klientów „zaowocowały” spadkiem zaufania do tych instytucji i w pewnym stopniu traktowania brokerów z góry jako wrogów, a nie sprzymierzeńców. Odbudowa zaufania cały czas trwa, jednak trzeba przyznać, że Polacy mają bardzo nieufną naturę, w szczególności jeśli chodzi o pieniądze.

Co o tym sądzisz?
Lubię
20%
Interesujące
60%
Heh...
5%
Szok!
0%
Nie lubię
5%
Szkoda
10%
O Autorze
Paweł Mosionek
Aktywny trader na rynku Forex od 2006 roku. Redaktor portalu Forex Nawigator oraz redaktor naczelny i współtwórca serwisu ForexClub.pl. Prelegent konferencji "Focus on Forex" na SGH w Warszawie, "NetVision" na Politechnice Gdańskiej oraz "Inteligencja finansowa" na Uniwersytecie Gdańskim. Dwukrotny zwycięzca "Junior Trader" - gry inwestycyjnej dla studentów organizowanego przez DM XTB. Uzależniony od podróży, motocykli i skoków spadochronowych.